Ekonomista i polityk Konfederacji był gościem Rafała Ziemkiewicza na jego kanale YouTube. Rozmowa dotyczyła m.in. kondycji gospodarczej Polski i Europy.
Mentzen: Względna transformacja gospodarcza została zastopowana
W jednym z wątków publicysta "Do Rzeczy" poruszył kwestię rosnącej ingerencji rządu i urzędników w gospodarkę. W kontekście zarządzania gospodarką przez aparat państwowy Mentzen przypomniał okres PRL-u. – Skończyło się tym, że nie było za bardzo co jeść i trzeba było stać w kolejkach po ocet, bo ciężko było coś innego dostać w sklepach.
– Potem weszliśmy w 20-kilka lat względnej transformacji gospodarczej. Ruszyliśmy od modelu, w którym wszystkim zawiadują politycy do modelu, w którym wolnego rynku było coraz więcej. Wyniki nie były takie złe. Jeżeli spojrzymy na III RP, to do wielu rzeczy można się przyczepić, mnóstwo rzeczy nie działało jak powinno, ale w skali świata byliśmy bodajże na 12 miejscu pod względem tempa wzrostu gospodarczego przez te trzy dekady. To ścisła światowa czołówka – wskazał ekonomista.
30 lat rozwoju to za mało, by zbudować bogactwo
Mentzen podkreślił jednak, że 30 lat rozwoju w ramach względnie wolnorynkowej gospodarki to za mało, by zbudować państwo bogate. Jak wskazał, potrzeba na to 60 lat. Przypomniał, że mniej więcej tyle czasu bogaciły się „Azjatyckie tygrysy”: Korea Południowa, Japonia, Hongkong i Singapur.
– W okolicach 2015 roku Polska klasa polityczna, spora część elit i społeczeństwa powiedzieli: nam się już nie chce. My się napracowaliśmy przez 25 lat, nie chce nam się ciężko pracować przez kolejne 25 lat i już teraz chcemy ogłosić dobrobyt. Już teraz chcemy powiedzieć, że jesteśmy bogaci i będziemy teraz dzielić to, co wypracowaliśmy. Zaczęły się programy socjalne, ograniczanie rynku, wchodzenie państwa w gospodarkę i transformacja w tym momencie się trochę zawraca. Bo jeżeli politycy będą mówili gdzie inwestować, jeżeli politycy będą wskazywali, gdzie ma trafiać kapitał, kto powinien tym sterować, to właściwie wracamy z powrotem w kierunku PRL-u- i rozwój gospodarczy nie będzie już taki szybki jak przez poprzednie lata – ocenił polityk Konfederacji.
Ekspert zwrócił uwagę na szereg problemów, które dopiero zaczynają albo zaczną się ukazywać. Dotyczy to m.in. starzejącego się społeczeństwa, czy polityki klimatycznej Unii Europejskiej, która spowoduje drastyczne wzrosty cen energii.
Czytaj też:
Triumf bezwoliCzytaj też:
"To jest apartheid". "Trzeba będzie coś z tym zrobić". Ostra dyskusja w studio