W rozmowie z tygodnikiem "Gazeta Polska" premier Mateusz Morawiecki mówił o sytuacji polskiej gospodarki w związku z wojną na Ukrainie. Według szefa rządu, w Polsce jest ok. 2,5 uchodźców z Ukrainy, głównie kobiety i dzieci. Morawiecki wskazał, że razem z obywatelami Ukrainy, którzy pracowali w Polsce przed wybuchem wojny, jest ich łącznie ok. 3,5 mln.
Wojna informacyjna
Premier ostrzegał przed fake newsami, rozpowszechnianymi przez rosyjską propagandę. – Warto mieć na uwadze, że ci Ukraińcy także pracują dla Polski. Bo przecież są u nas ugrupowania, także po stronie prawicowej, które starają się zniechęcić Polaków do tego patriotycznego, obywatelskiego wysiłku, z którym mamy do czynienia – tłumaczył. Dodał, że ci ludzie "prowadzą wojnę informacyjną, produkują fake newsy, tak jakby działali na zlecenie Putina".
– Nieprawdą jest, że Ukraińcy mają lepszy dostęp do wielu usług publicznych, czy to w zakresie edukacji, czy służby zdrowia, czy rynku pracy, niż Polacy – wskazał szef rządu. Morawiecki zauważył jednocześnie, że polska gospodarka potrzebuje rąk do pracy. – Gdy spotykam się z przedsiębiorcami, to pierwsze zdanie w tych rozmowach brzmi: potrzebujemy rąk i głów do pracy. Dlatego praca Ukraińców zamieszkujących w Polsce może być wielką wartością dodaną w naszej gospodarce – mówił. Jednym z sektorów, w którym brakuje rąk do pracy jest budownictwo.
Morawiecki: Ukraińcy walczą za nas
Morawiecki ocenił, że "obrona Ukrainy, to także obrona Polski". – Na tamtych szańcach, Ukraińcy walczą za nas. Jesteśmy im winni wdzięczność. Dlatego cieszę się, że niemal wszyscy Polacy przyjęli potrzebujących wsparcia uchodźców wojennych z otwartymi sercami zgodnie z zasadą: gość w dom, Bóg w dom – zaznaczył szef polskiego rządu.
Czytaj też:
Funkcjonariusze SG odprawili na granicy z Ukrainą 3,097 mln osóbCzytaj też:
Wojna na Ukrainie. Kowalski: 70. dzień kompromitacji eurokratów