Sprawę opisał brytyjski dziennik "The Guardian". Według ustaleń dziennikarzy, Macron chciał zakłócić funkcjonowanie francuskiego przemysłu taksówkowego. W związku z tym, zawarł nawet "tajną umowę".
Ujawnione pliki
Informacje pochodzą z ujawnionych przez media plików, w tym wymiany wiadomości tekstowych pomiędzy szefem Ubera a Emmanuelem Macronem. Wynika z nich, że firma zwróciła się do polityka o pomoc, gdy ten był jeszcze ministrem gospodarki. Działania miały na celu dokonanie ekspansji w wielu miastach poprzez lekceważący stosunek do prawa, oszustwa oraz lobby na służby i rząd. Szczególna presja miała być wywierana na Paryż, gdzie Uber zadebiutował na europejskim rynku i niemal od razu spotkał się z silnym oporem ze strony branży taksówkarskiej. W efekcie, w stolicy Francji doszło do dużych protestów.
"The Guardian" opisał, że Uber, którego wartość wynosi obecnie 43 mld dolarów i wykonuje 19 mln przejazdów dziennie, podciął ugruntowane rynki taksówkowe w wielu krajach i wywierał presję na rządy, aby zmieniły prawo i utorowały drogę dla opartego na aplikacjach mobilnych modelu umów na zlecenie. Jeden z 124 tys. ujawnionych dokumentów pokazał, że aby stłumić ostre protesty przeciwko firmie i uzyskać pożądane zmiany w przepisach dotyczących taksówek i prawa pracy, Uber planował wydać 90 mln dolarów w 2016 roku na lobbing i odpowiedni dla siebie PR. Strategia zakładała na przykład omijanie burmistrzów miast i władz transportowych, a także jednoczesne lobbowanie bezpośrednio do rządu krajowego. Zapisy pochodzą z lat 2013-2017, gdy firma była jeszcze kierowana przez współzałożyciela Travisa Kalanicka. Według brytyjskiego dziennika, wiadomości pokazują, jak określono, "wątpliwe etycznie praktyki" dokonywane przez kierownictwo.
Czytaj też:
Klęska MacronaCzytaj też:
Europoseł: Macron jest w stanie przeżyć każde upokorzenie