Pod koniec sierpnia kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapewniał, że kraj jest przygotowany do nadchodzącej zimy lepiej niż zakładano.
W tym roku Niemcy wcześniej niż w poprzednich latach rozpoczęli napełnianie magazynów gazu na zimę z powodu obaw przed ograniczeniem lub zawieszeniem dostaw tego surowca z Rosji. Surowiec płyną do kraju z Norwegii i Holandii, a także przez porty zachodnioeuropejskie. Niedawno informowano, że niemieckie magazyny gazu są zapełnione w 80 proc.
Jednak kryzys?
Tymczasem niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci alarmuje, że społeczeństwo nic nie robi sobie z rządowych apeli o oszczędzanie gazu, co grozi kryzysem energetycznym podczas nadchodzącej zimy.
"Zużycie gazu przez prywatne gospodarstwa domowe oraz mniejszych odbiorców komercyjnych w 39 tygodniu kalendarzowym wyniosło 618 gigawatogodzin i było prawie o 10 procent wyższe od średniego poziomu zużycia w latach 2018-2021, które wyniosło 564 gigawatogodzin" – cytuje oświadczenie agencji niemiecka stacja Deutsche Welle.
Także przedsiębiorcy zdają się zbytnio nie oszczędzać gazu. W ubiegłym tygodniu zużycie tego surowca przez sektor przemysłowy było niższe tylko o niemal dwa procent w porównaniu z poziomem z poprzednich lat i wyniosło 1370 gigawatogodzin.
– Sytuacja może stać się bardzo poważna, jeśli nie ograniczymy zużycia gazu – podkreślił szef Federalnej Agencja ds. Sieci Klaus Mueller.
Według Muellera w nadchodzących miesiącach raczej nie da się uniknąć kryzysu gazowego. Jeśli Niemcy chciałyby uniknąć niedoborów tego surowca, wtedy sektory prywatny, handlowy i przemysłowy musiałyby włącznie ograniczyć zużycie o co najmniej 20 proc. Przedstawione w czwartek dane pokazują, że taki scenariusz w obecnej chwili jest nierealny.
Prywatne gospodarstwa domowe i mniejsi klienci komercyjni są odpowiedzialni za około 40 procent zużycia gazu. Pozostałe 60 procent przypada na przemysł – przypomina Deutsche Welle.
Czytaj też:
Zełenski: Ukraina może wkrótce przestać zaopatrywać Europę w prądCzytaj też:
Nord Stream. Szwedzka policja ujawnia wyniki śledztwa