W czwartek zakończyło się śledztwo w sprawie uszkodzenia gazociągów Nord Stream prowadzone przez szwedzką policję. Funkcjonariusze potwierdzili, że źródłem uszkodzeń obu rurociągów były detonacje. Wybuchy spowodowały „rozległe uszkodzenia” fragmentów instalacji, które znajdowały się w szwedzkiej strefie ekonomicznej. W oświadczeniu wydanym przez policję podkreślono, że ustalenia śledczych wzmocniły „podejrzenia o poważnym sabotażu”.
Zniszczenie Nord Stream
Wykryte ponad tydzień temu wycieki gazu z rosyjsko-niemieckiego gazociągu wywołały poruszenie wśród europejskiej opinii publicznej. Podstawowym pytaniem było, kto jest odpowiedzialny za zniszczenie infrastruktury przesyłającej rosyjski gaz do Niemiec. Część państw, w tym Dania i Polska, od początku wskazywały na sabotaż, za którym miała stać Moskwa. W tym samym czasie prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden określił przecieki w rurociągach Nord Stream jako „umyślny akt sabotażu”, choć nie oskarżył bezpośrednio Kremla o spowodowanie zniszczeń
Z kolei Rosja, która zbudowała sieć, nie wykluczyła, że gazociąg został zniszczony umyślnie i jednocześnie odrzuciła wszelkie oskarżenia, że to, że ona jest autorem sabotażu.
Gazowy szantaż
Jak przypomina CNN, oba rurociągi były punktami zapalnymi w wojnie energetycznej między Rosją a Europą Zachodnią. Moskwa, chcąc uderzyć w główne gospodarki zachodnie, spowodowała gwałtowny wzrost cen gazu i wywołała obawy o to, czy nadchodząca zima nie doprowadzi do kryzysu energetycznego na całym kontynencie.
Dalsze czynności śledcze będą koncentrowały się na odpowiedzi na kwestię, czy „ktoś może być podejrzany, a później ścigany”, jak wskazuje oświadczenie szwedzkiej policji. Po zakończeniu czynności zniesiono kordony bezpieczeństwa wokół miejsca zdarzenia, potwierdziła w oświadczeniu szwedzka prokuratura.
Czytaj też:
Dania: Z Nord Stream 2 przestał wyciekać gazCzytaj też:
Atak na Nord Stream. Wicepremier Rosji wymienił trzy kraje, w tym Polskę