Serhij Derkacz, wiceminister infrastruktury Ukrainy, poinformował, że oficjalne pismo z taką propozycją zostało wysłane do Brukseli. – Czekamy na odpowiedź – dodał.
Strona ukraińska proponuje, aby unijni obserwatorzy skontrolowali sytuację na granicy i stwierdzili, czy wpuszczane są towary niebezpieczne, w jaki sposób pomoc humanitarna przekracza granicę i, co najważniejsze, w jakich warunkach przebywają ukraińscy kierowcy od ponad dwóch tygodni.
Derkacz oświadczył także, że Kijów rozpoczął zbieranie danych do ewakuacji ukraińskich kierowców, gdyż nie udało się tego uzgodnić podczas negocjacji z władzami lokalnymi i centralnymi Polski i UE.
– Zaproponowaliśmy szereg kompromisów i polski rząd, i Komisja Europejska są tego świadome. Jednak porozumienie na coś jest możliwe tylko wtedy, gdy jest chęć negocjacji, a nie tylko chęć zablokowania granicy – stwierdził ukraiński wiceminister.
Protest na granicy z Ukrainą. Do przewoźników dołączyli rolnicy
W czwartek rozpoczęła się blokada kolejnego przejścia granicznego – w Medyce na Podkarpaciu. Do protestujących kierowców dołączyli rolnicy, którzy planują kontynuować swoją akcję przez 24 godziny na dobę do 3 stycznia, choć pierwotnie mieli blokować granicę do soboty, 25 listopada. Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy oraz niższego podatku rolniczego.
– Sprzedaliśmy bardzo tanio kukurydzę, jesteśmy stratni na każdym hektarze 2 tys. zł. Nakład na jeden hektar to 5,5 tys. zł, zyskaliśmy zaledwie 3,3 tys. zł. Wycofane zostały kredyty płynnościowe, które nas wspomagały w jakimś pułapie, że mogliśmy dalej funkcjonować jako rolnicy. Niestety rząd, który teraz odchodzi, te kredyty nam zabrał – powiedział Roman Kondrów, jeden z organizatorów protestu, w rozmowie z portalem Wiadomości Rolnicze Polska.
– Solidaryzujemy się z przewoźnikami, bo te branże zostały najbardziej poszkodowane – dodał i zapowiedział, że od poniedziałku do 3 stycznia przez przejście graniczne w Medyce przepuszczane będą tylko dwa tiry na dobę.
Protestujący od 6 listopada polscy kierowcy postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla armii Ukrainy, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny i przeprowadzenie ich kontroli, a także likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Czytaj też:
Okrzyki "smert Lachom" w Korczowej. "Budzi się banderowski instynkt"