"Z 28 monitorowanych sektorów handlu w pierwszym półroczu w 21 odnotowano spadek liczby sklepów, a tylko w sześciu wzrost, w przypadku jednego sektora nie odnotowano różnicy" – podał we wtorek dziennik "Rzeczpospolita", powołując się na dane Dun & Bradstreet Poland.
Najbardziej zmniejszyła się liczba sklepów spożywczych (o ponad 0,5 tys.) i odzieżowych (o ponad 200). Ubyło sklepów ogólnego przeznaczenia, a także tych z farbami, artykułami metalowymi oraz księgarni.
"Konkurencja na rynku jest mordercza"
– Znikają punkty niezależne, niezsieciowane. Działalność w grupie, choćby z zapleczem partnera w postaci dystrybutora, jest prostsza, a konkurencja na rynku wciąż jest mordercza, co jest efektem choćby praktyk wielkich sieci – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński. – Innym powodem znikania sklepów jest sukcesja. Młodsze pokolenie, patrząc, jak wyglądała walka ich rodziców o utrzymanie rodzinnego sklepu, coraz częściej nie ma ochoty na kontynuowanie jego działalności. W efekcie w naturalny sposób takie obiekty się wykruszają – dodał.
W małe sklepy uderza też inflacja (która w czerwcu wyniosła w Polsce 2,6 proc. rok do roku). – Będzie jeszcze gorzej, bo szybko rosną koszty energii i płac – uważają eksperci, cytowani przez "Rz". Nie wszyscy jednak mają powody do narzekania. Jak wskazano, w pierwszym półroczu przybyło sklepów motoryzacyjnych, piekarni i ciastkarni, a także kwiaciarni, sklepów sportowych oraz tych z artykułami medycznymi. – Dane pokazują, że do łask wracają wyspecjalizowane sklepy owocowo-warzywne. Na razie jeszcze są na niewielkim minusie, jednak biorąc pod uwagę dane historyczne, w najbliższej przyszłości można się spodziewać, że to właśnie ten sektor najszybciej wróci na plus – mówił rzecznik prasowy Dun & Bradstreet Poland Tomasz Starzyk.
Czytaj też:
UOKiK wszczął postępowanie wobec Biedronki. Sieć sklepów odpowiadaCzytaj też:
Zakaz niedzielnego handlu obejmie nowe branże? Tego chcą pracownicy