Jak wskazał szef banku centralnego, zdefiniowane ryzyka to utrata możliwości dostosowywania stóp procentowych do potrzeb krajowej gospodarki oraz utrata płynnego kursu walutowego jako narzędzia absorbującego wstrząsy gospodarcze.
"Strefa euro nie jest optymalnym obszarem walutowym. Jednocześnie polska gospodarka istotnie różni się od gospodarek strefy euro. W efekcie przyjęcie obecnie euro przez Polskę stwarzałoby istotne ryzyka makroekonomiczne dla gospodarki. Ryzyka te mają dwa główne źródła. Po pierwsze, po wejściu do strefy euro Polska utraciłaby możliwość elastycznego kształtowania stóp procentowych banku centralnego w zależności od potrzeb gospodarki. Po drugie, wejście do strefy euro wiązałoby się z utratą możliwości stosowania płynnego kursu walutowego jako narzędzia absorbującego wstrząsy gospodarcze" – napisał Glapiński w artykule opublikowanym w Bank i Kredyt "Ryzyka związane z przedwczesnym przyjęciem euro przez Polskę w świetle teorii optymalnych obszarów walutowych".
Ryzyko związane z wejściem do strefy euro
Glapiński wskazał, że polska gospodarka po wejściu do strefy euro byłaby szczególnie podatna na asymetryczne wstrząsy z uwagi na znaczące różnice strukturalne pomiędzy Polską, a tym obszarem walutowym.
"Dotyczą one w szczególności rynku pracy (którego elastyczność w Polsce jest relatywnie wysoka) oraz rynku nieruchomości, w tym zwłaszcza niskiego stopnia rozwoju rynku wynajmu w Polsce. Polska gospodarka różni się od gospodarki strefy euro także zadłużeniem prywatnego sektora niefinansowego, które w naszym kraju jest wyraźnie niższe (w III kwartale 2024 r. wyniosło 58,5 proc. PKB wobec 157,6 proc. PKB w strefie euro), a także otwartością na handel międzynarodowy (w Polsce jest ona większa)" – czytamy dalej.
W wyniku tego – wspólna polityka pieniężna w ramach strefy euro, byłaby nieadekwatna z punktu widzenia potrzeb Polski.
"Dodatkowo, mechanizm transmisji polityki pieniężnej w Polsce po przyjęciu euro byłby najprawdopodobniej inny niż dla strefy euro, co również stwarzałoby ryzyko destabilizacji gospodarki, nawet w sytuacji, gdyby stopy procentowe EBC były ustalone na poziomie adekwatnym dla strefy euro jako całości" – napisał Glapiński.
Czego potrzebuje Polska?
Jak ocenił szef banku centralnego, stopień synchronizacji cyklu koniunkturalnego Polski ze strefą euro jest ograniczony. W długim okresie wzrost gospodarczy w Polsce jest wyraźnie szybszy (w latach 2004-2024 wynosił średnio 3,8 proc. wobec 1,2 proc. w strefie euro), a poziom naturalnej stopy procentowej w Polsce był w ostatnich 20 latach o 2–3 pkt proc. wyższy niż w strefie euro.
"Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że w celu zachowania równowagi makroekonomicznej polska gospodarka potrzebuje innych (na ogół wyższych) stóp procentowych niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenia Narodowego Banku Polskiego wskazują, że w okresie od ustanowienia obecnego poziomu celu inflacyjnego NBP (tj. od stycznia 2004 r.) do kwietnia 2025 r. stopa referencyjna NBP wynosiła średnio około 3,5 proc.. Oznacza to, że była o około 2,3 pkt proc. wyższa od średniego poziomu podstawowej stopy procentowej EBC. Różnica ta jest spójna z szacowaną naturalną stopą procentową dla Polski i dla strefy euro" – napisał Glapiński.
Wpływ zmiany waluty na stopy procentowe
W artykule podano, że "płynny kurs walutowy odgrywa istotną rolę w mechanizmie transmisji polityki pieniężnej w Polsce. Zgodnie z badaniem Ciżkowicz-Pękały i in. (2023) niemal połowa oddziaływania zmian stóp procentowych NBP na inflację CPI w Polsce odbywa się za pośrednictwem kanału kursu walutowego".
"Stopy procentowe po wejściu do strefy euro często nie byłyby odpowiednie dla fazy cyklu koniunkturalnego, w którym znajduje się Polska. Jednocześnie kształtowałyby się długotrwale na poziomie niższym niż naturalna stopa procentowa. W efekcie przyjęcie euro wiązałoby się z istotnym ryzykiem powstania cyklu boom-bust, a więc przejściowego przyspieszenia aktywności gospodarczej napędzanego wzrostem kredytu, po którym nastąpiłoby załamanie aktywności i wzrost bezrobocia. Przywrócenie równowagi w gospodarce – w warunkach braku możliwości deprecjacji kursu – byłoby długotrwałe, kosztowne społecznie i wiązałoby się z silnym wzrostem bezrobocia oraz emigracją. Po drugie, wchodząc do strefy euro, Polska utraciłaby korzyści płynące z posiadania płynnego kursu walutowego, który pozostaje ważnym kanałem absorbującym wstrząsy gospodarcze, co zwiększałoby zmienność PKB i bezrobocia w cyklu koniunkturalnym, a także stwarzałoby ryzyko utraty konkurencyjności, osłabienia eksportu i wieloletniej dekoniunktury w przemyśle" – ocenił Glapiński.
"W kolejnych dekadach, wraz ze wzrostem zamożności polskiej gospodarki i jej konwergencją w kierunku najzamożniejszych gospodarek Europy Zachodniej, ocena bilansu korzyści i kosztów ekonomicznych przyjęcia euro może się zmienić. Niemniej obecnie bilans ten jest zdecydowanie negatywny" – podsumował szef NBP.
Czytaj też:
Kolejny kraj w strefie euro. To popularny wakacyjny kierunek PolakówCzytaj też:
Tak radzi sobie gospodarka UE. Nowe dane ws. PKB
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.