DO RZECZY USTALIŁO
Przygotowaniem do całej akcji miało być wystąpienie z 19 czerwca rzecznik praw obywatelskich Ireny Lipowicz do prokuratora generalnego. Sugerowała w nim ponowne zbadanie sprawy Blidy.
Tymczasem wszystkie postępowania dotyczące rzekomych nieprawidłowości związanych ze śledztwem w sprawie Barbary Blidy zostały prawomocnie umorzone. Jedyną osobą skazaną w tej sprawie był funkcjonariusz ABW, który kierował grupą mającą zatrzymać Blidę. W przypadku działań Kaczyńskiego i Ziobry prokuratura nie dopatrzyła się żadnego złamania prawa, a sądy podzieliły tę opinię.
Mimo tego PO w obliczu spadających sondaży i rosnącej popularności PiS postanowiła tę sprawę odgrzać. Z informacji „Do Rzeczy” wynika, że zapewniła sobie wsparcie SLD.
Seremet po wpłynięciu pisma od Lipowicz zlecił prok. Krzysztofowi Schwartzowi ponowną analizę akt. Fakt ten potwierdził nam rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk. Jaki był efekt? – Analiza nie dała żadnych podstaw do podjęcia tych postępowań na nowo – mówi „Do Rzeczy” Martyniuk.
Postawa Seremeta wywołała wściekłość w PO. Nagle zaatakował go minister sprawiedliwości Marek Biernacki, który skrytykował raport prokuratora generalnego za rok ubiegły. Sprawę nagłośnił TVN, który udostępnił antenę prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. Ten niespodziewanie przypomniał i wsparł opinię Ryszarda Kalisza „o istnieniu układu politycznego w kierownictwie prokuratury związanego z radykalnymi środowiskami prawicowymi”. To właśnie Kalisz stał na czele komisji badającej sprawę Blidy i głosił tezy o odpowiedzialności Kaczyńskiego i Ziobry za jej śmierć.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Komorowski wystąpił w czasie antenowym zaplanowanym wcześniej na... wywiad z Andrzejem Seremetem, który miał się odnieść do zarzutów stawianych przez Biernackiego. Potwierdza to prok. Martyniuk.