Jednym z najważniejszych celów działań Moskwy w okresie rocznicy wybuchu II wojny światowej było wybielanie historii Związku Sowieckiego. Rosja od lat stara się wymazać z pamięci i świadomości społeczeństw na świecie fakt iż ZSRS był jednym z agresorów we wrześniu 1939 roku. Stalin wraz z Hitlerem prowadzili wspólne działania mające na celu przygotowanie do wojny, następnie zaatakowali Polskę, a podczas okupacji – w latach 1939-41 – utrzymywali bieżącą, bliską współpracę. Obaj, i Stalin, i Hitler, używali brutalnych metod zwalczania Polaków, mordując ich, zsyłając do obozów, dokonując grabieży majątku narodowego oraz zwalczając każdy przejaw oporu Polaków w okresie okupacji. Sowiecka Rosja, choć zaatakowała później, była nie tylko współsprawcą II wojny, ale także prowadziła agresywną politykę niszczenia Polaków na długo po 1945 roku, który Europie Środkowej przyniósł nową okupację.
Fakty i archiwa wskazują jednoznacznie, że Sowiecka Rosja i Nazistowskie Niemcy odpowiadają za wojnę i dokonane w tym czasie okrucieństwa. Tymczasem w narracji Kremla wydarzenia sprzed 80 lat rysują się zupełnie inaczej. I w tym roku Moskwa przekonywała, że II wojna światowa zaczęła się dopiero w 1941 roku, od ataku Hitlera na Sowiecką Rosję. We wrześniu 1939 roku Sowiecka Rosja, jak przekonywała rosyjska propaganda, brała udział jedynie z operacji militarnej mającej na celu ochronę ludności ukraińskiej i białoruskiej mieszkającej na terenach II RP. Co więcej, Kreml nie tylko próbował wybielać własną historię, ale i oskarżał Zachód o doprowadzenie do wybuchu II wojny światowej. Sowiecka Rosja miała być przymuszona do paktowania z Niemcami, bowiem Zachód nie był zainteresowany współpracą na rzecz zwalczania niemieckich imperialnych zapędów.
Kreml działa według jasnych założeń, które wskazują, że historia ZSRS ma być pokazywana jako chwalebna i defensywna. Dlatego w ostatnich tygodniach w medialnej narracji Rosji pojawiły się tak absurdalne tezy, że to Polska jest winna II wojny światowej, bowiem była agresorem, prowokowała Niemcy i uniemożliwiała zawarcie paktu przeciwko Hitlerowi. To również Polska była prezentowana jako winna wybuchu wojny bowiem nie pozwoliła wojskom sowieckim wejść na swoje terytorium, by bronić Europy przed niemiecką agresją. Wycinanie agresywnych wątków z historii ZSRS zaprowadziło rosyjską propagandę do tak absurdalnych twierdzeń, jak to, że po zakończeniu II wojny światowej Niemcy Zachodnie były okupowane przez Aliantów, zaś Polska została „wyzwolona”. W czasie wybielania własnej historii Kreml nie ogląda się na żadne fakty historyczne. Ważniejsze są bieżące cele Rosji, dlatego Moskwa sięga po wszelkie metody działania, w tym wynajduje rzekome, nowe dokumenty o charakterze historycznym, które mają stawiać okoliczności wybuchu II wojny światowej w zupełnie innym świetle.
Taktykę tę zastosował Kreml również w tym roku. Opublikowane materiały były próbą udowodnienia, że to rosyjska wersja historii jest prawdziwa.
Dla Rosji prawda i wiedza historyczna nie mają znaczenia. Rosja próbowała manipulować wieloma ogólnie znanymi faktami. Kreml powtarzał niczym mantrę, że podpisany w sierpniu 1939 roku Pakt Stalin-Hitler (Pakt Ribbentrop-Mołotow) był typowym dla tamtych czasów paktem o nieagresji. Moskwa przyjęła przy tym sowiecką narrację, próbując zatuszować fakt iż Pakt ten zawierał tajny załącznik zakładający podział Europy Środkowej pomiędzy Moskwę i Berlin. Po jego podpisaniu było jasne, że Stalin i Hitler wspólnie dążą do wybuchu wojny. Kolejną manipulacją była próba wmówienia opinii publicznej, że w 1939 roku Sowiecka Rosja nie zaatakowała państwa polskiego, ale wkroczyła do naszego kraju gdy państwa już nie było, a armia została rozbita. W ten sposób starano się pominąć fakt iż Armia Czerwona w wielu miejscach napotkała na opór polskiego wojska, zaś 17 września 1939 dokonano inwazji na niepodległy i broniący się przed Niemcami kraj. W czasie gdy Kreml decydował się na zaatakowanie Polski w 1939 roku sowieccy politycy bardzo starali się, by nie przypisano im współsprawstwa wybuchu wojny. Dlatego atak na Polskę był okraszony działaniami propagandy, która miała na celu zdjęcie z Moskwy odium agresora. Takie samo zadanie władze na Kremlu stawiają autorom dzisiejszych kampanii propagandowych. Jak widać obecna narracja Rosji jest taka sama jak za czasów sowieckich.
Działania Rosji w obszarze propagandy są prowadzone w oparciu o struktury państwowe, w szczególności służby specjalne Federacji Rosyjskiej. Dowodzi temu również aktywność polskiego kontrwywiadu. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podejmowała w ostatnich latach kilkakrotnie inicjatywy mające na celu zatrzymywanie osób współpracujących ze służbami rosyjskimi, które prowadziły m.in. działania o charakterze informacyjnym. Dzięki ABW doszło także do wydalenia z Polski obywateli Rosji zaangażowanych w działania o charakterze hybrydowym przeciwko interesom RP. Działania Federacji Rosyjskiej, które angażują również struktury wywiadowcze, pokazują, jak ważna dla Kremla jest aktywność informacyjno-propagandowa. Operacje wpływu informacyjnego są dla Rosji sposobem realizowania bieżących celów politycznych. Było to także widoczne przy okazji kampanii prowadzonej wokół obchodów wybuchu II wojny światowej.
W czasie analizowanej narracji rosyjskiej pojawiały się elementy oddziaływania na bieżącą agendę polityczną w Polsce. Rosja starała się podkreślać fakt iż polityka państw Zachodu, ich zbytnia uległość wobec Niemiec, a także brak wypełnienia zobowiązań sojuszniczych wobec II RP, sprawiły, że Polska przestała istnieć i nie poradziła sobie z atakiem niemieckim. Ta narracja to nie tylko sposób wybielania działań ZSRS, ale także obarczanie krajów Zachodu odpowiedzialnością za II wojnę światową, zaś w szczególności sposób na podważanie obecnych gwarancji sojuszniczych. Kreml promując narrację o niespełnionych zobowiązaniach sojuszniczych wobec Polski podważa jednocześnie obecne gwarancje, jakie Polsce daje NATO. Skoro w 1939 roku sojusze Polski się nie sprawdziły, dlaczego obecnie Polacy mają czuć się pewnie – taki przekaz formułowany był w narracji Kremla. Rocznica wybuchu II wojny światowej stała się okazją do podważenia polskiej polityki obronnej, której jedną z głównych osi jest współpraca z zagranicznymi partnerami i gwarancje Paktu Północnoatlantyckiego.
Kreml wykorzystał zmanipulowaną historię II wojny światowej także do kolejnego uderzenia informacyjnego na Polskę i prób wymuszenia na Warszawie, by hołdowała Armii Czerwonej. Rosyjskie MSZ oskarżało ponownie polski rząd o niszczenie pomników sowieckich żołnierzy, którzy „wyzwalali” Polskę w czasie wojny. To typowa dla tzw. rosyjskiej wojny pomnikowej prowadzonej przeciwko Polsce manipulacja, której celem jest ochrona sowieckich pomników wdzięczności stawianych w Polsce w czasach komunistycznych. Rosja próbuje wymusić na Polsce rezygnację z demontowania z miejsc publicznych monumentów gloryfikujących totalitaryzmy, niemiecki i sowiecki. Narzędziem do presji jest zmanipulowana historia II wojny światowej.
Kampanię informacyjną Kremla rozpisano na wiele ról. W rosyjskie działania propagandowe włączali się najważniejsi urzędnicy rosyjskiego rządu, uruchamiani byli ambasadorowie w wielu placówkach. Komunikację prowadzono na oficjalnych kontach w mediach społecznościowych. Często głos zabierali przedstawiciele Federacji Rosyjskiej z dość egzotycznych regionów, jak ambasada Rosji w RPA czy Turcji. Politycy Rosji próbowali przenieść kwestię II wojny również na arenę międzynarodową, wykorzystując do tego agendę spotkań Narodów Zjednoczonych.
Tematy związane z historią, w szczególności z historią II wojny światowej, pozostają niezwykle ważne dla Kremla. Bowiem Rosja wciąż buduje mit „wojny ojczyźnianej”, która ma być podstawą dla rosyjskiego państwa do działań we współczesnej polityce międzynarodowej. Rosja wymazuje z pamięci społecznej fakt współpracy Stalina z Hitlerem bowiem chce uchodzić za państwo, które ma jedynie chwalebne czyny w swojej historii, a przede wszystkim zatrzymało Nazizm w Europie i pokonało Nazistowskie Niemcy. Jest to Rosji potrzebne, bowiem do dziś Moskwa prezentuje siebie jako ogólnoświatowego strażnika przed odradzającym się faszyzmem i nazizmem. I dziś Kreml często atakuje przeciwników politycznych, przypisując im właśnie odpowiedzialność za rzekome odradzanie się faszyzmu w Europie. Faszyzmu, który dziś – z racji historycznych zasług – Rosja chce mieć prawo dusić w zarodku. W praktyce oznacza to używanie historycznych argumentów dla wywierania presji na kolejne kraje, w których władze nie są dostatecznie prorosyjskie i nie realizują rosyjskich interesów. Do argumentów dotyczących odradzającego się rzekomo faszyzmu Kreml sięga często przy okazji walki politycznej z Republikami Nadbałtyckimi, Ukrainą, a także Polską. Ten sposób Rosja działania opiera na manipulowanej historii II wojny światowej. Rosja manipulując historią walczy więc o pozycję we współczesnej polityce międzynarodowej i oczekuje przyznania jej prawa do ingerencji politycznej wszędzie tam, gdzie zauważy „odradzający się” duch faszyzmu.
Propaganda historyczna to jedynie fragment oddziaływania Rosji na kraje Zachodu, w szczególności członków NATO. Działania informacyjno-propagandowe są uzupełniane o działania stricte wywiadowcze, prowokacje militarne, działania o charakterze soft power, presję polityczno-dyplomatyczną i wiele innych narzędzi, które mają pomóc Kremlowi w osiągnięciu jego interesów. Interesów groźnych dla krajów Zachodu, w tym Polski. Propaganda historyczna, choć na pierwszy rzut oka uchodzi za mało inwazyjną, jest de facto elementem szerszego, strategicznego planu, wymierzonego w interesy NATO i jego członków. Dlatego tak ważne jest neutralizowanie rosyjskich manipulacji i przypominanie o naturze rosyjskich działań i prawdziwej historii.
Autorem tekstu jest Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy Ministra Koordynatora Służb Specjalnych
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.