DoRzeczy.pl: Pod koniec sierpnia fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie" zainaugurowała drugą edycję kampanii społecznej "Kto Ty jesteś". Jak Pan ocenia jej efekty?
Prezes zarządu Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie" Mikołaj Falkowski: Obserwujemy bardzo duże zainteresowanie naszą akcją, głównie dzięki wykorzystaniu możliwości, jakie dają media społecznościowe. Niebagatelne znaczenie ma również jakość przekazu zawarta w promujących kampanię klipach. Opierają się one nie tylko na czystej informacji, ale charakteryzują się również humorem, bazują na emocjach naszych rodaków, bo często właśnie sentyment do kraju przodków, daje pierwszy impuls do wysłania dziecka na lekcje języka polskiego.
W drugiej edycji kampanii zaprezentowaliśmy dwa klipy "Odkryj język polski" oraz "Otwórz się na język polski", pierwszy odnoszący się właśnie do emocji związanych z polskim pochodzeniem, a drugi bardziej konceptualny, pokazujący urokliwą personifikację języka polskiego. W serwisie Facebook obie produkcje dotarły do ponad 800 tys. odbiorców, a na YouTube wyświetlono filmy ponad 300 tys. razy. Takie zasięgi osiągnęliśmy między innymi dzięki temu, że klipy udostępniali w mediach społecznościowych indywidualni użytkownicy oraz polskie organizacje na Wschodzie. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy kampanii odnotowaliśmy w mediach też ponad 470 publikacji nawiązujących do kampanii społecznej „Kto Ty Jesteś”.
Popularnością cieszy się także baza wiedzy kampanii - stale aktualizowana strona www.ktotyjesteś.pl, zawierająca m.in.: listę zagranicznych placówek edukacyjnych uczących języka polskiego oraz informacje i materiały pomocne w nauce naszej ojczystej mowy.
Zachęcają Państwo do nauki języka polskiego dzieci mieszkające poza granicami kraju. Wydawałoby się, że powinno to być naturalne. Rodzice tego nie robią?
W pierwszej edycji naszej kampanii zwróciliśmy się do rodziców mieszkających na Zachodzie, w większości byli to przedstawiciele emigracji z kilku, kilkunastu ostatnich lat. W ich przypadku trzeba było raczej podtrzymać ogień, przekonać, że jeszcze używany w domu język polski powinien być również szlifowany w polskich szkołach, albo na kursach. Dla tych rodziców to nasza mowa ojczysta jest pierwszym językiem, ale już ich pociechy porozumiewają się w języku kraju, w którym przyszło im żyć. Tak jest szczególnie w przypadku rodzin mieszanych, gdzie jedno z rodziców, urodzone dajmy na to w Edynburgu, mówi tylko po angielsku, a drugie po polsku. Wybór języka używanego w domu przebiega wtedy po najniższej linii oporu, mówi się w języku kraju, w którym się mieszka. Rodziców z Zachodu trzeba przekonać do zalet dwujęzyczności, ale już sama nauka dzieci przychodzi łatwiej, bo choć jedno z rodziców mówi po polsku.
Tegoroczna edycja skierowana jest do mieszkających na Wschodzie rodzin o polskich korzeniach. Są to nasi rodacy, którzy raczej nie żyli w Polsce, urodzili się na Ukrainie, Białorusi, Litwie, Łotwie czy w Czechach i Kazachstanie. To ich przodkowie, najczęściej pradziadowie, przyszli na świat w II RP i na skutek zawirowań dziejowych po II wojnie światowej nagle znaleźli się po drugiej stronie nowej granicy. W takich rodzinach dość często niestety w domu nie mówi się po polsku. To starsze pokolenia, dziadkowie, uczą naszych małych rodaków pierwszych polskich słów i przemycają polską tradycję do ich życia. W ZSRS zakazywano mówienia po polsku, w efekcie czego dzisiejsi rodzice, tak jak ich pociechy, dopiero odkrywają mowę swoich przodków. Właśnie do nich skierowana jest tegoroczna edycja kampanii, do nich i ich dzieci, które na dwujęzyczności mogą tylko zyskać. Oczywiście nie możemy też generalizować, bo wiele polskich rodzin na Wschodzie nie straciło kontaktu z polską kulturą i językiem, często to właśnie oni zakładają lokalne organizacje polskie i organizują kursy języka polskiego.
Część rodziców obawia się dwujęzyczności dzieci. Tymczasem chyba nie ma czego.
Dokładnie! Nie ma, czego się bać. Według badań człowiek dwujęzyczny jest bardziej kreatywny, bo wykształca się u niego zdolność nazywania rzeczy równocześnie w dwóch językach. Dwujęzyczność, czyli bilingwizm, przekłada się na umiejętność postrzegania tej samej rzeczy z różnych punktów widzenia. Już u dzieci ma to wpływ na zdolność wprowadzania niestandardowych rozwiązań, odkrywanie nowych zastosowań dla codziennych przedmiotów. Dosyć często poszerzają się u osób dwujęzycznych umiejętności lingwistyczne, co objawia się tworzeniem nowych słów.
Ludzie dwujęzyczni łatwo odczytują ukryte intencje rozmówców, bo szybko odkrywają prawdziwy cel komunikatu. Lepiej też radzą sobie z zapamiętywaniem, szybciej się koncentrują, bo ich mózg od dzieciństwa trenuje dwutorowe przyswajanie wiedzy.
Do tego dzieci władające dwoma językami w przyszłości będą miały lepszy start na rynku pracy. Potencjalni pracodawcy dostrzegą w nich osoby lepiej wykształcone, a tym samym bardziej interesujące. Badania dowodzą, że inaczej wygląda również starość ludzi dwujęzycznych – bilingwizm opóźnia objawy starczej demencji, a nawet odwleka problemy z pamięcią występujące przy chorobach neurologicznych.
Dodajmy jeszcze znaczenie książek pisanych i tłumaczonych na język polski. Dzięki dostępowi do literatury pięknej oraz naukowej dziecko będzie w przyszłości nie tylko poszerzać swoje horyzonty i obcować z dziełami największych pisarzy świata, ale też zdobędzie dostęp do wiedzy nieosiągalnej w innych językach Europy Wschodniej.
Rodzicom mającym obawy mogę powiedzieć - odwagi! Wychowywanie pociech w dwujęzyczności wiąże się niemal wyłącznie z korzyściami. Dziecko będzie sobie lepiej radziło w szkole, znacznie powiększy się wachlarz uczelni zainteresowanych przyjęciem go na studia i to nie tylko w Polsce, ale na terenie całej Europy, a w życiu zawodowym łatwiej znajdzie pracę i poradzi sobie w niej lepiej niż jego koledzy uczący się w dzieciństwie tylko jednego języka.
W tegorocznej edycji twórcy kampanii skupili się na osobach polskiego pochodzenia, przebywających na Litwie, Łotwie, Ukrainie, Białorusi, w Republice Czeskiej oraz Kazachstanie. Jak wygląda nauka języka polskiego w tych krajach?
Specyfika nauczania języka polskiego w tych krajach jest bardzo zróżnicowana, zależy miedzy innymi od stosunku miejscowych władz do kwestii edukacji mniejszości narodowych. Na przykład na Litwie, Łotwie i w Czechach istnieją polskie szkoły, placówki, w których nasz język jest językiem wykładowym. Fundacja ściśle z nimi współpracuje, nie tylko przy organizacji kampanii „Kto ty jesteś”. Ale już na przykład na Ukrainie polskiego uczy się głównie na kursach, w szkółkach sobotnio-niedzielnych, po godzinach podstawowej nauki szkolnej, która prowadzona jest w języku kraju, w którym żyją nasi rodacy. Szczególnie trudna jest sytuacja dzieci z polskich rodzin w Kazachstanie, gdzie przodkowie naszych rodaków byli przesiedlani często całymi wioskami z terenów obecnej zachodniej Ukrainy. Pomiędzy polskimi ośrodkami w tym kraju są do pokonania olbrzymie przestrzenie. W takich przypadkach pierwszymi nauczycielami języka polskiego bywają często na przykład pochodzący z Polski duchowni.
W większości tych państw widoczny jest problem spadku zainteresowania nauką języka polskiego. Z czego Pana zdaniem to wynika?
Kluczowa jest tu najczęściej polityka władz poszczególnych krajów wobec mniejszości narodowych. Administracyjnie utrudnia się legalizację i działalność organizacji zajmujących się nauką języka polskiego oraz popularyzacją naszej kultury. Nawet tam gdzie istnieją polskie szkoły podstawowe i średnie zdarzają się sytuacje ustawowego zmniejszania liczby godzin wykładowych w języku mniejszości.
Kolejnym zagrożeniem w krajach byłego ZSRS jest ekspansja języka rosyjskiego, na przykład na rynku mediów. W niektórych krajach rosyjskojęzyczne media agresywnie konkurują z lokalną prasą polską, która w wielu domach jest jedynym polskim słowem pisanym. Przecież dom, w którym mówi się i czyta po polsku wypuszcza w świat młodzież dwu a nawet trójjęzyczną. Spadek zainteresowania językiem polskim wynika czasami z faktu, że zbyt wielu naszych rodaków nie chce obciążać dzieci nauką kolejnego, trzeciego już języka, a jest to skutek nie tylko znikomej wiedzy na temat zalet wielojęzyczności, ale również zanikaniu potrzeby poznania kraju własnych przodków, jego niezwykłej historii i przebogatej kultury.
Co mogą zrobić rodzice, którzy mieszkają za granicą i chcieliby uczyć swoje dziecko polskiego?
Najprościej wejść na stronę naszej kampanii - http://www.ktotyjestes.pl/. W zakładce i na dole strony znajduje się mapa placówek uczących języka polskiego, wystarczy odszukać kraj, w którym się mieszka i znaleźć najbliższą szkołę lub instytucję organizującą kursy. Jest w czym wybierać, bo na mapie zaznaczono 760 placówek na całym świecie. Polecam również odwiedzenie strony internetowej partnera akcji „Kto ty jesteś” Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą. Można też na własną rękę odszukać lokalną organizację polską albo naszą placówkę dyplomatyczną i tam uzyskać odpowiedź odnośnie możliwości nauki języka polskiego. Warto wykonać ten pierwszy krok, który, zaręczam, zaowocuje w przyszłości sukcesem edukacyjnym i zawodowym naszych dzieci.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.