Kamila Baranowska: „NATO jest i pozostanie fundamentem naszego bezpieczeństwa, zaś Stany Zjednoczone naszym głównym sojusznikiem” – podkreślał podczas exposé premier Mateusz Morawiecki. Coraz częściej jednak słychać głosy, że rząd PiS zbyt mocno postawił na sojusz z USA, zaniedbując relacje w ramach Unii. Jak pan to widzi?
Witold Waszczykowski: Podpisuję się w pełni pod słowami premiera. To jest nasza stała doktryna bezpieczeństwa, o której mówimy już ponad 20 lat. Sojusz Północnoatlantycki był i jest podstawą naszego bezpieczeństwa, poza oczywiście naszymi własnymi zdolnościami obronnymi, które musimy rozwijać i unowocześniać. W ramach sojuszu naszym najważniejszym sprzymierzeńcem są Stany Zjednoczone i nie dlatego, że darzymy je jakąś nieracjonalną miłością, ale jest to pewna kalkulacja. To po prostu najbardziej wiarygodny partner z całego sojuszu, państwo, które odpowiada na wszystkie sojusznicze wrażliwości, które ma własne globalne interesy i akurat w naszej części Europy te interesy współgrają z interesami polskimi. Byłoby zupełnie czymś niezrozumiałym, gdybyśmy nie chcieli z tego skorzystać i podpiąć się pod te interesy, namawiając USA, żeby i nasze interesy były bronione. To się nam udało już wiele lat temu. Dwadzieścia lat temu weszliśmy do NATO i, co warto odnotować, do 2016 r. Polska była tylko politycznym członkiem sojuszu, nie mieliśmy wiarygodnych obronnych planów naszej części Europy. Po 2016 r. również NATO weszło do nas, do Polski. To prawda, że ta doktryna, o której mówił premier i z którą się zgadzam, była podważana przez poprzednie rządy, niektórych ekspertów uważających, że trzeba się bardziej zwrócić w kierunku Europy. Historia zachowań NATO i USA powoduje, że jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to w porównaniu z tymi zachowaniami opcja europejska jest i pewnie długo jeszcze będzie dość mglista.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.