Nowelę pod koniec ubiegłego roku przyjął Sejm. Rozszerza ona odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Kandydata na to stanowisko będzie mógł zgłosić każdy sędzia SN. W razie problemów z wyborem kandydatów ze względu na brak kworum w ostatecznym stopniu planowanej procedury do ważności wyboru będzie wymagana obecność 32 sędziów SN. Jednak w noweli chodzi przede wszystkim o niepodważanie statusu sędziów wybranych przez nową Krajową Radę Sądownictwa.
Przeciw odrzuceniu projektu był cały klub PiS. Do polityków partii rządzącej dołączyła senator niezależna Lidia Staroń. Staroń należy do koła senatorów niezależnych. Jej koledzy z koła – Wadim Tyszkiewicz oraz Krzysztof Kwiatkowski – opowiedziali się za odrzuceniem noweli.
Wcześniej Lidia Staroń zabrała głos. Zwracając się do senatorów, w mocnych słowach podsumowałą kondycje polskiego wymiaru sprawiedliwości. Odwołała się do własnego, bogatego doświadczenia. – Z jednej strony są sędziowie niezwykle wpływowi, w większości wspaniali ludzie. Z drugiej strony w tej grupie jest wielu, zbyt wielu takich, których ciężko nazwać sędziami – mówiła w czasie debaty senator Lidia Staroń. Zaznaczyła, że właśnie z tego powodu potrzebne są rozwiązania takie jak Izba Dyscyplinarna i odpowiedzialność za krzywdy, które wymiar sprawiedliwości wyrządził obywatelom. – Oni nie przyjadą do Warszawy na marsz – stwierdziła.
Przytoczyła w tym miejscu historię Zbigniewa Parowicza, właściciela gospodarstwa rolnego pokrzywdzonego przez sędziego. – Zmarł jako chory nędzarz. W sądzie w Olsztynie utracił swoje gospodarstwo za 30 tys., bo nabywca jego nieruchomości nie wpłacił reszty pieniędzy. Sędzią, który nadzorował to postępowanie, był Paweł Juszczyszyn – wskazywała.
Czytaj też:
Opozycja górą. Senat odrzucił nowelę ustaw sądowych