Sąd Najwyższy wykluczył, by Piotr Mikołajczyk wyuczył się pod przymusem policjantów ustalonej wersji wydarzeń i przyznał się do zbrodni pod naciskami. Niepełnosprawny intelektualnie mężczyzna został skazany za podwójne morderstwo, mimo że na miejscu zbrodni nie pozostawił żadnych śladów. Mikołajczyk spędził już za kratkami 9 lat.
W sprawę mężczyzny włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar. Wskazywał on na "rażące nieprawidłowości", które miały mieć miejsce w toku śledztwa. W protokole z przesłuchania nie ma bowiem zadanych mężczyźnie pytań, a sąd nie uwzględnił opinii biegłych o Mikołajczyku. Ich zdaniem mężczyzna ma bardzo niski iloraz inteligencji oraz jest podatny na wpływ innych ludzi.
Sąd uwierzył w wersję prokuratora, który uznał, że Mikołajczyk po wypiciu dużej ilości alkoholu popełnił zbrodnię doskonałą.
Przypomnijmy, że chodzi o sprawę zabójstwa dwóch kobiet: 78-letniej Bronisławy J. oraz jej córki, 44-letniej Moniki K. Zginęły one w 2010 roku, a sprawca użył siekiery, nie pozostawiając żadnych śladów. Co zastanawiające, 10 miesięcy później niepełnosprawny intelektualnie Mikołajczyk dokładnie opisał w toku przesłuchania szczegóły zbrodni.
Obrońcy mężczyzny zapowiadają skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Sam Piotr Mikołajczyk przyznał, że policjanci zmusili go do przyznania się do winy. - Krzyczeli, chcieli mnie bić. Mówili, co tam się stało. Że tam byłem. Kazali się przyznać. Bardzo się bałem. Przyznałem się - mówił Piotr w rozmowie z "Wirtualną Polską".