Pytany, kto z polskich władz powinien lecieć 10 kwietnia do Smoleńska, stwierdził, że "to kwestia decyzji prezydenta i premiera".
Jeśli chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, to Miller uznał, że "być może powinien polecieć bez żadnej asysty, z wąską grupą swoich współpracowników". – I w ciszy złożyć wieniec i pochylić się nad tą tragedią. I tyle – dodał polityk.
Nieporozumienie
Na linii rzecznik prezydenta – szef gabinetu premiera doszło do nieporozumienia w sprawie tegorocznej wizyty w Smoleńsku. Które przedstawiciele obu urzędów wyjaśnili sobie podczas wspólnej rozmowy.
Wszystko zaczęło się w czwartek rano, kiedy Michał Dworczyk poinformował, że premier Mateusz Morawiecki chce polecieć 10 kwietnia do Smoleńska, by złożyć hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej i mordy katyńskiego. Zapytany, czy do Smoleńska chciałby polecieć także prezydent Andrzej Duda, stwierdził, że nie ma takiej wiedzy i może się wypowiadać jedynie w imieniu otoczenia premiera.
Na jego słowa szybko zareagował rzecznik Andrzeja Dudy, Błażej Spychalski. Nie szczędził on słów krytyki szefowi gabinetu premiera. Otoczenie prezydenta uznało, że kancelaria premiera wyszła przed szereg, a słowa Dworczyka odebrano jako deprecjonowanie roli prezydenta. Ponadto Spychalski poinformował, że dojdzie do spotkania Czaputowicza z Ławrowem, takie spotkanie nie było jednak planowane.
Po krótkim czasie na profilu Spychalskiego na Twitterze pojawił się zaskakujący post. "Warto szybko wyjaśniać drobne nieporozumienia;-) A wszyscy, w tym dziennikarze powinni dbać o precyzję w cytowaniu wypowiedzi:)" – napisał rzecznik prezydenta, załączając wspólne zdjęcie z szefem KPRM.
Czytaj też:
Rosja może odmówić Polsce wjazdu do Smoleńska? Ambasador Rosji dla "Rz": Jeszcze nie ma decyzjiCzytaj też:
Ważna decyzja premiera ws. wizyty w Smoleńsku i KatyniuCzytaj też:
Władimir Putin nie wybiera się do Smoleńska 10 kwietnia. Rosyjskie MSZ zaprzecza też słowom Spychalskiego