PiS rozważa przedterminowe wybory parlamentarne?

PiS rozważa przedterminowe wybory parlamentarne?

Dodano: 
Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Kaczyński w Sejmie Źródło:PAP / Leszek Szymański
Kierownictwo PiS jako najpoważniejszy wariant rozważa obecnie ogłoszenie stanu klęski żywiołowej po głosowaniu w Sejmie i podanie się rządu Mateusza Morawieckiego do dymisji – donosi "Wprost". Jarosław Kaczyński w tej sytuacji miałby planować zorganizowanie wyborów prezydenckich razem z parlamentarnymi.

Joanna Miziołek opisuje, że kierownictwo PiS podjęło decyzję zgodnie, z którą, niezależnie od tego, czy będzie pewne wygranej ws. wyborów korespondencyjnych w Sejmie, czy nie, doprowadzi do głosowania. – Jarosław Kaczyński postanowił, że głosowanie w tej sprawie się odbędzie niezależnie od jego wyników. Zrobi to specjalnie, żeby winę za przegrane głosowanie i kryzys polityczny zwalić na Jarosława Gowina i Porozumienie – twierdzi informator "Wprostu".

Przypomnijmy, że dziś przed politykami Porozumienia zostało postawione ultimatum, które ogłosił publicznie Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS. – Jeśli posłowie Porozumienia zagłosują w Sejmie przeciw ustawie o głosowaniu korespondencyjnym będą musieli opuścić klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczoną Prawicę – powiedział PAP Sobolewski.

PiS liczy, że Porozumienie ostatecznie przestraszy się perspektywy rozpadu rządu. – Obecnie Jarosław Gowin ma po swojej stronie 5-6 osób z partii. Ale one, poza Wojciechem Maksymowiczem, nie odnajdą się we wspólnym klubie z PSL. Dlatego uważamy, że nie postawią na szali rządów Zjednoczonej Prawicy i uda nam się ich przekonać do głosowania – opisuje informator "Wprostu".

Tygodnik dodaje, że prezes PiS zakłada czarny scenariusz, w którym partia rządząca przegrałaby w Sejmie ws. głosowania korespondencyjnego. Według informacji "Wprost" kierownictwo PiS obecnie jako najpoważniejszy wariant rozważa ogłoszenie stanu klęski żywiołowej po głosowaniu w Sejmie i podanie się rządu Mateusza Morawieckiego do dymisji. W takiej sytuacji Jarosław Kaczyński ma rozważać zorganizowanie wyborów prezydenckich razem z parlamentarnymi. – Wtedy przeprowadzimy wybory 9 albo 16 sierpnia zaraz po wygaśnięciu mandatu Dudy. Andrzej nie wygra wtedy w pierwszej turze, nie dostanie 50 proc, a w naszych wewnętrznych badaniach ma dziś 57 proc., ale i tak wygra wybory. A jaki będzie wynik Platformy Obywatelskiej z Małgorzatą Kidawą-Błońską? – opisuje informator "Wprostu", który zaznacza jednocześnie, że to na razie scenariusz political fiction, bo Jarosław Kaczyński uważa, iż uda mu się przekonać posłów Porozumienia.

Ustawa o wyborach korespondencyjnych jest obecnie w Senacie. Do Sejmu wróci 7 maja i wtedy odbędzie się ostateczne głosowanie. Według zapowiedzi Gowina on sam i część posłów Porozumienia nie poprze wyborów korespondencyjnych w maju. Wcześniej Gowin proponował wydłużenie kadencji prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata, ale już bez możliwości ubiegania się o reelekcję w 2022 roku. Ta koncepcja wymaga zmiany konstytucji.

Źródło: Wprost
Czytaj także