Wybory prezydenckie zaplanowano na 10 maja. Na razie nie wiadomo, czy głosowanie w ogóle się odbędzie, ani w jakiej formie. Wczoraj Senat odrzucił ustawę o wyborach korespondencyjnych, która wkrótce wróci do Sejmu.
Według ustaleń RMF FM, PiS najbardziej stawia na wybory hybrydowe w dniu 23 maja. Byłoby to połączenie głosowania tradycyjnego i korespondencyjnego – dla seniorów i osób pozostających w kwarantannie. Organizatorem wyborów miałaby być Państwowa Komisja Wyborcza.
Drugi scenariusz dotyczy nieprzeprowadzania wyborów w niedzielę – Sąd Najwyższy musiałby uznać je za nieważne, wtedy rozpisane zostałyby kolejne wybory, jeszcze przed wygaśnięciem kadencji Andrzeja Dudy. Gdyby do tego doszło, kandydaci na prezydenta musieliby od nowa zebrać 100 tys. podpisów, a KO mogłaby np. wymienić Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Trzeci wariant zakłada dążenie do wyborów korespondencyjnych za wszelką cenę. Ze względu na sprzeciw posłów Porozumienia PiS liczy się z porażką, co mogłoby skutkować zakończeniem koalicji, a w konsekwencji – podaniem się rządu do dymisji i rozpisaniem wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
Radio zwraca uwagę, że jest jeszcze możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, ale PiS traktuje ten scenariusz jako ostateczność, bo taki ruch byłby przyznaniem racji opozycji.
Czytaj też:
Narada w siedzibie PiS. Na miejsce przybył premier