W środę ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda złożył wizytę w Waszyngtonie, gdzie spotkał się z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. O rozmowę obu przywódców zapytana została ambasador USA w Polsce. Georgette Mosbacher zapewniła, że spotkanie nie miało żadnego związku ze zbliżającymi się w obu krajach wyborami prezydenckimi.
"Trump chciał spotkać się z przywódcą, którego lubi i któremu ufa"
Dopytywana, dlaczego więc spotkanie odbyło się akurat teraz, dlaczego to polski prezydent był pierwszym przywódcą który spotkał się z Trumpem po przerwie związanej z epidemią koronawirusa, Mosbacher podkreśliła, iż błędem jest niedocenianie Polski. – To wschodnia flanka NATO. Jeden z naszych najbliższych, najbardziej zaufanych i cenionych sojuszników. Bardzo ważny, kluczowy kraj w kontekście planów Rosji i Chin wobec Europy – wskazała. Jak dodała, wybór ten to deklaracja: "partnerzy, którzy dobrze współpracują, mogą razem dokonać wspaniałych rzeczy". – I Polska jest takim partnerem. Prezydent Trump chciał spotkać się z przywódcą, którego lubi i któremu ufa – oświadczyła.
W kontekście stosunków międzynarodowych nie wolno traktować Polski jako dziecka. Bo nim już nie jest. Są oczywiście państwa, które lubią swój status - najsilniejszych goryli w stadzie. Niech dorosną. Nie wolno nie doceniać siły Polski, bo ten goryl rośnie w siłę - taki jest nasz punkt widzenia w Waszyngtonie. I dlatego doszło do spotkania Trump-Duda: ponieważ nasze kraje otwierają się po okresie tzw. lockdownu spowodowanego epidemią – tłumaczyła dalej.
W rozmowie pojawił się także wątek współpracy militarnej pomiędzy naszymi krajami. Amerykańska ambasador odniosła się do doniesień, że wycofani z Niemiec żołnierze mają trafić do Polski. Mosbacher jasno podkreśliła, że "wycofanie amerykańskich żołnierzy z Niemiec nie ma nic wspólnego z Polską". Co więcej, przekazała że decyzja ws. miejsca gdzie zostaną skierowani żołnierze jeszcze nie zapadła. – W Departamencie Obrony analizujemy sytuację na świecie. Część żołnierzy może trafić do innych krajów europejskich, część na przykład do Azji Wschodniej. Rozlokowanie wojsk musi mieć sens zarówno dla NATO, jak i z punktu widzenia innych naszych zobowiązań sojuszniczych – tłumaczyła. I oświadczyła, żę jedyne zobowiązanie, jakie USA podjęły, to to, że tysiąc amerykańskich żołnierzy zostanie relokowanych do Polski. – Skąd będą po pochodzić – jeszcze nie wiadomo – dodała.
"To absolutny fake news"
Dziennikarz przywołał głosy mające pochodzić ze źródeł zbliżonych do kancelarii prezydenta Dudy, a myśl których podczas jego wizyty w Białym Domu padła deklaracja, że do Polski mogą trafić w najbliższym czasie trzy tysiące amerykańskich żołnierzy, że Donald Trump obiecał polskiemu prezydentowi, że niemal co trzeci wycofywany żołnierz z Niemiec przeniesie się do Polski.
Doniesienia te Mosbacher nazwała "absolutnym fake newsem". – Podkreślę to bardzo jasno: byłam przy tych rozmowach. W żadnym momencie tej wizyty, na żadnym ze spotkań nie usłyszałam od nikogo, włącznie z prezydentem Stanów Zjednoczonych i sekretarzem obrony, nic o trzech tysiącach żołnierzy. Oczywiście nie wyklucza to jakichkolwiek przyszłych decyzji. Ale wczoraj rozmawialiśmy o liczbie "tysiąc". Sformułowanie o trzech tysiącach żołnierzy nie padło – wskazała.
"Fort Trump nigdy nie miał szansy stać się rzeczywistością"
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce została zapytana także o używane w Polsce określenie "Fort Trump". – Teraz słyszymy, że wiązanie z tym określeniem nadziei na stałą bazę amerykańską w Polsce też było bez szans – wskazał dziennikarz.
– Tak, mogę to potwierdzić – odparła Mosbacher i podkreśliła, że było to określenie "rozdmuchane przez prasę". – Nigdy termin "Fort Trump" nie został użyty w wewnętrznych rozmowach strony amerykańskiej. Ja sama nigdy go nie użyłam – dodała. Na uwagę, że użył go podczas rozmowy z Donaldem Trumpem Andrzej Duda, ambasador stwierdziła: "Tak, podczas swojego pierwszego z nim spotkania". – A ja potem powiedziałam, że nie powinno się używać tego terminu. Fort Trump nigdy nie miał szansy stać się rzeczywistością – skwitowała.
Czytaj też:
PO żąda ujawnienia "kluczowego dokumentu": Dajemy Andrzejowi Dudzie 12 godzin