Kilka minut po godzinie 10 Państwowa Komisja Wyborcza podała dane z 99,78 proc. obwodowych komisji wyborczych. I tak Andrzej Duda uzyskał 43,67 proc. głosów, Rafał Trzaskowski – 30,34 proc., a Szymon Hołownia 13,85 proc. Na kolejnych miejscach znaleźli się Krzysztof Bosak – 6,75 proc., Władysław Kosiniak-Kamysz – 2,37 proc. – Robert Biedroń 2,21 proc.
Werdykt Polaków komentował na antenie TOK FM Bronisław Komorowski. Wynik niedzielnego głosowania były prezydent określił jako " bardzo interesujący". Jak podkreślał, w porównaniu do 2015 roku Andrzejowi Dudzie zmniejszyło się poparcie. – Nie wygrał w pierwszej turze, jak zapowiadało jego zaplecze polityczne – dodał.
Były prezydent przewiduje, że walka w drugiej turze będzie bardzo wyrównana. O jej wyniku zdecyduje to, czyich wyborców uda się obu kandydatom do siebie przekonać. – Dla Rafała Trzaskowskiego niewątpliwie największym rezerwuarem są wyborcy Szymona Hołowni, to ponad 13 proc. – stwierdził. – Andrzej Duda będzie musiał sięgać do wyborców Krzysztofa Bosaka, a to połowa tego, co miał Hołownia – wskazał.
Komorowski przekonywał, że kandydat KO musi teraz "nie tylko włożyć wiele wysiłku w kontaktowanie się z ludźmi, ale również dużo mądrości w kontaktowanie się ze swoimi dotychczasowymi rywalami po stronie opozycyjnej". – Najważniejszym zadaniem Trzaskowskiego jest pozyskanie wyborców Hołowni, którzy chyba są nieco bardziej centro-konserwatywni w stosunku do jego własnych wyborców i on to musi uwzględnić. Pytanie, czy pomoże mu w tym sam Szymon Hołownia, czy umyje ręce – mówił.
Gość TOK FM wyraził pogląd, że ewentualne zwycięstwo Trzaskowskiego byłoby dla Hołowni szansą. Jak tłumaczył, przegrana Andrzeja Dudy to przyspieszone wybory parlamentarne, a to dla Hołowni szansa, że "dowiezie" do tych wyborów swoje poparcie w lepszym stanie.
Czytaj też:
Kogo poprze w drugiej turze? Hołownia: Teraz będzie krzyk