Dziennikarz Wp.pl Michał Wróblewski przypomina, że przez długi czas Donald Tusk był przez wielu uważany jako najbardziej prawdopodobny rywal Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Z ogłoszeniem decyzji ws. swojego ewentualnego startu w wyborach długo jednak zwlekał. W międzyczasie włączał się w kolejne kampanie wyborcze opozycji. Jak zauważa serwis, jego aktywność nie pomogła wygrać wyborów, a według wielu mogła nawet zaszkodzić.
W listopadzie ubiegłego roku były szef RE przeciął spekulacje i poinformował, iż nie zamierza kandydować na prezydenta. – Ogłaszam tę decyzję dzisiaj, bo czas nagli, a nie chciałbym w żaden sposób utrudniać opozycji procesu wyłaniania kandydatów. Uważam, że możemy te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem – mówił wówczas.
I właśnie - jak podkreśla Wirtualna Polska - o ten "bagaż" chodzi. W PO ma istnieć przeświadczenie, że gdyby Donald Tusk chciał się zaangażować w kampanię kandydata KO Rafała Trzaskowskiego mógłby mu tym właśnie "bagażem" zaszkodzić. "Z analiz największej partii opozycyjnej wynika, że generalnie szyld PO - a już zwłaszcza przypominanie rządów PO-PSL - będzie kandydatowi Koalicji Obywatelskiej wadzić" – czytamy.
Wróblewski przypomina, że już przed kilkoma dniami Andrzej Stankiewicz z Onetu zwracał uwagę, że wyraźnym założeniem kampanii Trzaskowskiego jest ukrycie jego szyldu partyjnego i ukazywanie go jako człowieka bez politycznej przeszłości, kandydata obywatelskiego.
Czytaj też:
Giertych napisał list. Cenckiewicz: To jest tak szokujące, że zakonnica na pasach przy tym to nicCzytaj też:
"Kaczyński będzie miał wielką pokusę...". Prof. Dudek: Siedzimy wszyscy na bombie