Jak podkreślał Sikorski, "Biden będzie bardziej proeuropejski niż Obama". – Skończy się popieranie rozłamów w UE, zacznie się poważna rozmowa sojuszników, co zrobić w polityce wobec Chin i Rosji – mówił Sikorski.
– Każda amerykańska administracja uczy się Rosji i Unii Europejskiej od nowa. Tylko, że niektóre uczą się szybciej, a inne wolniej i nie wszystkim Władimir Putin pomaga wygrać wybory, tak jak pomagał Trumpowi. To szansa na nowe otwarcie. Dojście do władzy w Polsce nowych rządów, to też zawsze jakaś szansa na otwarcie. Oby z Rosja z tego skorzystała, ale nie jestem dobrej myśli – zaznaczył.
– Mój pierwszy postulat do jakiegokolwiek polityka jest medyczny – "primum non nocere" - po pierwsze nie szkodzić. Biden nie będzie się kłócił z przywódcami Zachodu, nie będzie wyzywał UE od przeciwników, nie będzie się pokazywał z dyktatorami jak Kim Dzong Un. To już bardzo dużo. Amerykańska kampania jest tak wymagająca, że jeśli dał radę w kampanii, to da radę w prezydenturze – podkreślił Sikorski.
Czytaj też:
Kto będzie prezydentem USA? Walka trwa