Premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán zapewniali, że do zawieszenia wypłat z UE potrzebna będzie jednomyślność w Radzie Europejskiej. Zwolennicy tego mechanizmu byli ze swojej strony pewni, że ostateczny mechanizm i decyzje o zawieszeniu funduszy najbardziej krnąbrnym państwom członkowskim będą odtąd zależały od decyzji Komisji i Rady Unii Europejskiej – a tam są podejmowane większością kwalifikowaną głosów. Prezydencja niemiecka najwyraźniej poparła to drugie stanowisko. Dodatkowo zgodziła się też na początku listopada – po długich negocjacjach z Parlamentem Europejskim – na rozszerzenie stosowania mechanizmu na sytuację, gdy stwierdza się ryzyko naruszenia interesów finansowych Unii z powodu braku przestrzegania zasad praworządności oraz wartości wymienionych w sposób bardzo ogólnikowy w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda