„Wola 1944: wymazywanie”. Niepublikowane wcześniej zdjęcia Rzezi Woli do obejrzenia w Warszawie

„Wola 1944: wymazywanie”. Niepublikowane wcześniej zdjęcia Rzezi Woli do obejrzenia w Warszawie

Dodano: 
Cywilna ludność dzielnicy pędzona ul. Wolską
Cywilna ludność dzielnicy pędzona ul. WolskąŹródło:Wikimedia Commons
W dniach od 7 sierpnia do 2 października w Kolonii Wawelberga na warszawskiej Woli można oglądać wystawę „Wola 1944: wymazywanie”, prezentującą fotografie zgromadzone przez prokuraturę we Flensburgu w sprawie Heinza Reinefartha, głównego wykonawcy Rzezi Woli.

Wystawę „Wola 1944: wymazywanie” otwarto 7 sierpnia. Współorganizatorami są Kolonia Wawelberga Stowarzyszenie Mieszkańców i Przyjaciół, Wolskie Centrum Kultury i Instytut Pileckiego.

Dyrektor Instytutu Pileckiego dr Wojciech Kozłowski podkreślił, że ludobójstwo dokonane na Woli w sierpniu 1944 roku jest w centrum zainteresowania instytucji od początku jej istnienia. Bardzo istotne w badaniu tamtych wydarzeń są kwerendy archiwalne w placówkach badawczych w Niemczech.

- Naszym zadaniem, szczególnie naszego oddziału w Berlinie, jest docieranie do takich źródeł jak te, oraz ich udostępnianie – mówił podczas otwarcia wystawy dr Kozłowski.

Berlińskim oddziałem Instytutu Pileckiego kieruje Hanna Radziejowska. Powiedziała ona, że znaczenie materiałów dotyczących Rzezi Woli jest nie do przecenienia, gdyż ogólnie jest ich bardzo niewiele. Podkreśliła, że odnalezienie nowych źródeł stanowi element przywracający tożsamość Warszawy i jej dzielnicy, Woli oraz pozwala przepracować traumę wynikającą z niesprawiedliwości. Zbrodniarze odpowiedzialni za ludobójstwo nie zostali bowiem dotąd osądzeni.

Heinz Reinefarth i ofiary rzezi Woli

Odnalezienie nowych materiałów jest wynikiem prowadzonego śledztwa przeciwko Heinzowi Reinefarthowi, który w trakcie Powstania dowodził 16 kompaniami policji. Odpowiadał on za rzezie dokonywane przez Niemców na Woli, a później za pacyfikację Powstania Warszawskiego. Wystawa „Wola 1944: wymazywanie” rekonstruuje przebieg śledztwa prokuratorskiego, przedstawiając zeznania świadków, wypowiedzi śledczych oraz prezentując znalezione dokumenty. Badaczom udało się dotrzeć do dokumentów ze śledztwa w sprawie Heinza Reinefartha, które przechowywane są w Landesarchiv Schleswig-Holstein. Zawierają one kolekcję fotografii, w większości wcześniej niepublikowanych. Można na nich zobaczyć polską ludność cywilną oraz niemieckich funkcjonariuszy.

Kurator i współautor wystawy, Tomasz Stefanek wyjaśnił, że celem wystawy jest nie tylko przybliżenie historii śledztwa prowadzonego przeciwko Reinefarthowi, ale również stawia ona pytania o niemiecką odpowiedzialność za zbrodnie II wojny światowej.

- Chcemy skłonić do refleksji jak to się stało, że mimo wielu dowodów zbrodni i relacji dostarczonych przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich, Reinefarth nie został postawiony w stan oskarżenia – powiedział Stefanek.

Jego zdaniem, Reinefarth uniknął odpowiedzialności, gdyż już dawno przyjęto zasadę, że aby móc odpowiednio ocenić każdą zbrodnię, należy ją drobiazgowo zrekonstruować. Czasami było to niemożliwe, gdyż brakowało świadków, a tym bardziej dowodów pisemnych. Stefanek dodał, że jednym z czynników wpływających na zaniechanie rozliczeń po II wojnie było również zdominowanie niemieckiego środowiska prawniczego przez byłych członków NSDAP.

Wystawę można odwiedzić do 7 października.

Czytaj też:
Rzeź Woli. 50 tysięcy zabitych w 3 dni. „Można zabijać, kogo pan chce”
Czytaj też:
"Ludobójstwo Polaków, o którym Europa zapomniała". Ważna inicjatywa Patryka Jakiego

Czytaj także