O sprawie informuje Radio Białystok. Donald Tusk, obecny lider Platformy Obywatelskiej, odwiedził szpital w Sejnach w środę. Polityk oglądał między innymi blok operacyjny, a następnie rozmawiał z dziennikarzami oraz samorządowcami. Tusk chwalił placówkę, jej władze oraz pracowników.
"Nie jestem świadomy zakazu"
Na konferencji padło jednak niewygodne pytanie. Otóż w szpitalu panuje obecnie zakaz odwiedzin. Tusk stwierdził, że nie wiedział nic o zakazie, a następnie wskazał dyrektora placówki Waldemara Kwaterskiego jako osobę lepiej poinformowaną w tej kwestii.
– Nie jestem świadomy zakazu wejścia na teren szpitala. Pan dyrektor pewnie będzie bardziej kompetentny w tej sprawie. Mogę powiedzieć, że miałem płaszcz, maskę przez te kilkanaście minut. Mam nadzieję, że nie naruszyłem zasad – stwierdził lider Platformy Obywatelskiej.
Sam dyrektor odpowiadając na pytanie stwierdził, że odwiedziny Tuska są dla niego zaszczytem.
– Pan Tusk jest tak znaną i znakomitą osobą, że interesowanie się małym powiatowym szpitalem odbieramy jako wyróżnienie i z zaszczytem pokazaliśmy parter szpitala i sprzęt – stwierdził dyrektor. Kwaterski podkreślił, że ze względu na panujący reżim sanitarny nie było mowy o odwiedzaniu chorych.
Podwójne standardy?
Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm dyrektora Kwaterskiego. W rozmowie z Radiem Białystok jedna z osób, której mąż niedawno zmarł w rzeczonym szpitalu, nie kryje oburzenia.
– Kilka miesięcy temu zmarł mój mąż, leżał w szpitalu w Sejnach. Mówiło się, że nie można wejść do szpitala, nie pożegnaliśmy się z nim. W takiej sytuacji znajdowało się wiele rodzin, a dzisiaj pan Tusk wchodzi jakby nigdy nic, jakby nie było zagrożenia. Uważam, że jest. Jestem tym bardzo oburzona — mówi jedna z kobiet w rozmowie z radiem.
Następnie dodaje, że ona tak samo mogła zachować wszelkie środki ostrożności, by móc pożegnać się z mężem. – Chorych nie widział [Donald Tusk - red.], ale widział pielęgniarki i lekarzy, a do kogo oni idą później? Do chorych – podkreśla kobieta.
Czytaj też:
Tusk: Nas, uczciwych i przyzwoitych Polaków, jest więcej, niż tych wspierających władzęCzytaj też:
Zakażona koronawirusem Japonka musiała rodzić w domu. Dziecko zmarło