Chodzi o incydent, który miał miejsce podczas kontrmanifestacji wobec marszu smoleńskiego w Warszawie 10 czerwca 2017 roku. Władysław Frasyniuk i inne osoby, siedząc na ulicy, zablokowały wtedy przemarsz. Według prokuratury w trakcie wynoszenia poza trasę przemarszu były opozycjonista miał kopać jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność.
W lipcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia uznał Frasyniuka za winnego. Opozycjonista z czasów PRL musiał wpłacić 7 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Wymiar sprawiedliwości ocenił, że zdarzenie miało jednak niską szkodliwość czynu, więc warunkowo umorzył postępowanie na jeden rok. Od wyroku odwołała się wtedy zarówno obrona, jak i prokuratura.
W marcu 2020 roku warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyrok sądu niższej instancji i umorzył postępowanie w tej sprawie.
W poniedziałek Sąd Najwyższy poinformował, że odrzucił kasację prokuratora, która wpłynęła do SN we wrześniu 2020 roku. Decyzja SN oznacza ostateczne zamknięcie sporu dotyczącego naruszenia nietykalności policjantów przez Frasyniuka.
Zarzuty zniesławienia żołnierzy WP
Na początku listopada prokuratura postawiła Władysławowi Frasyniukowi zarzuty zniesławienia i znieważenia żołnierzy Wojska Polskiego. Sprawa ma związek z jego wypowiedzią w programie "Fakty po faktach" w TVN24 z sierpnia 2021 roku.
– Słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami. Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi – powiedział i dodał, że tak nie postępują żołnierze. – Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie – mówił.
Czytaj też:
Polaków zapytano o słowa Frasyniuka. Są wyniki sondażu