Jarosław Kaczyński stwierdził, że ocena służb po analizie dokumentów z IPN wykazała, że nie ma przeciwwskazań, aby Andrzejowi Przyłębskiemu wyjazdu. – Nie chcemy krzywdzić ludzi, którzy dobrze działają, a kiedyś popełnili błąd (...) Przyłębski był początkującym studentem, mogli go pobić i to dotkliwie. Ale przede wszystkim — i tego ludzie wtedy najbardziej się obawiali — mogli całkowicie zniszczyć mu życie. To, że historia potoczyła się inaczej, przewidywało wtedy niewielu. I dlatego jakiś moment załamania nie może decydować o losach człowieka, który dzisiaj kompetentnie i odważnie, wykorzystując też swoją pozycję jako profesora – znakomitego znawcy filozofii niemieckiej – służy Polsce. Bardzo niewielu takich mamy – ocenił prezes PiS.
Były premier odniósł się również do sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym oraz postawie sędziego Piotra Pszczółkowskiego, który m.in. odmówił uznania wyboru Julii Przyłębskiej na przewodniczącą TK za legalny. – Wydaje mi się, że to jest kwestia ambicjonalna. Chyba się nie mylę, sądząc, że to pan sędzia Pszczółkowski chciał być prezesem. I stąd te wszystkie sprawy. Ale cóż, takie rzeczy się zdarzają. Pewnie trudno by znaleźć instytucję, w której ktoś nie jest zawiedziony, nie uważa, że jest lepszy od tych, którzy awansowali (...) Kiedy został sędzią, to od razu mnie zapytał, czy może być prezesem. Odpowiedziałem, że to nie ja o tym decyduję – powiedział.
Czytaj też:
Kaczyński o Misiewiczu: Nieszczęście. Powinien zniknąć ze sceny publicznej