Zauważamy przy okazji, że ze względów językowych jest on następcą idealnym. Błaszczafi brzmi bowiem równie groźnie jak Kaczafi.
Przy okazji ciekawa informacja zza kulis na temat „jak to się robi”. Choć oficjalnie Kaczyński SWP poinformował o swym odejściu we wtorek rano, to tak naprawdę dymisję złożył już kilka dni wcześniej. I kiedy pochwalił się PAP, to cały obieg informacji i dokumentów był już załatwiony. Jak widać, kiedy rząd chce być szczelny, to jest nawet wielce szczelny.
Po niespodziewanej deklaracji Kaczafiego, że Błaszczafi zastąpi go „pod każdym względem”, rozpętało się piekło. Namaścił przyszłego prezesa partii czy mówił tylko o rządzie? Gdy dopytaliśmy na Nowogrodzkiej, wiewiórki orzekły salomonowo: jeszcze nie ogłoszono delfina, ale bez wątpienia jest to krok w kierunku bycia delfinem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.