Rozmowa, która miała miejsce 4 lipca pomiędzy prezydentami Polski i Izraela, Andrzejem Dudą i Isaakiem Herzogiem, wyraźnie pokazała, że państwo żydowskie szuka porozumienia i wyjścia ze ślepej uliczki, w której – z winy polityków z Jerozolimy – znalazły się relacje polsko-izraelskie.
Bezpośrednim powodem ostatniego ich zaognienia była reakcja władz Izraela na polską reformę Kodeksu postępowania administracyjnego. Według niej po upływie 30 lat nie ma już możliwości, by zakwestionować decyzję administracyjną, nawet jeśli została podjęta z rażącym naruszeniem prawa. Andrzej Duda podpisał tę reformę w sierpniu 2021 r. – Cieszę się, że pomimo towarzyszących nam na co dzień gorących politycznych sporów wokół tych niezwykle istotnych z punktu widzenia Polek i Polaków zmian udało się zbudować konsensus polityczny – mówił wówczas Andrzej Duda. – Przeciwko nowelizacji KPA zarówno w Sejmie, jak i Senacie nie opowiedziało się żadne z ugrupowań politycznych. To jeszcze wyraźniej pokazuje, jak istotne i oczekiwane są [obecne] zmiany prawne i że cieszą się one szerokim poparciem w naszym kraju – dodał.
Uchwalenie reformy KPA wynikało zresztą z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z maja 2015 r., który uznał, że – jak przypominał prezydent – „stwierdzanie po wielu latach nieważności decyzji administracyjnych stanowiących podstawę nabycia np. własności jest niezgodne z konstytucją”. Celem reformy było przede wszystkim ukrócenie rozmaitych praktyk, które zbiorczo od lat określa się mianem „dzikiej reprywatyzacji”. Nierzadkie były przypadki, gdy polscy obywatele tracili nabyty w dobrej wierze w latach powojennych majątek. Wystarczyło, że nagle znalazł się faktyczny lub rzekomy spadkobierca, który przez dziesięciolecia nie był zainteresowany utraconymi dobrami, i obrotny adwokat.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.