"Państwa Europy Wschodniej zwykle zwracały się po nową broń do USA. Teraz coraz częściej kraje te rozważają zakupy w Korei Południowej, która twierdzi, że może dostarczyć uzbrojenie szybciej i taniej" – wskazuje "Politico".
Największy kontrakt zawarła z Koreańczykami Polska. Podpisana w lipcu z dwoma dostawcami z tego kraju umowa jest warta 5,8 mld dolarów. "Umowa obejmuje 980 czołgów K2 Black Panther, 672 haubice samobieżne K9 i 48 samolotów myśliwskich FA-50. Dostawy części czołgów i haubic mają się rozpocząć do końca tego roku. Wartość kontraktów może wynieść nawet 15 mld dol., jeśli wszystkie dostawy zostaną zrealizowane w najbliższych latach. W zeszłym miesiącu Polska podpisała kontrakt z południowokoreańską firmą Hanwha Defense na 288 wyrzutni rakietowych Chunmoo" – opisuje "Politico".
Koreańczycy lepsi od Amerykanów
Serwis przypomina, że Warszawa początkowo chciała kupić od USA aż 500 wyrzutni HIMARS, ale podczas ceremonii podpisania umowy z Koreą Południową minister obrony Mariusz Błaszczak wyjaśnił, że "niestety ze względu na ograniczone możliwości przemysłowe nie będzie możliwe dostarczenie amerykańskiego sprzętu w satysfakcjonującym terminie". Jak powiedział, dlatego "podjęliśmy rozmowy z Koreą Południową, naszym sprawdzonym partnerem".
– Amerykański przemysł obronny obawia się, że na Polsce się nie skończy – mówi anonimowy przedstawiciel branży, który ma do czynienia z wieloma amerykańskimi firmami obronnymi. "Amerykańscy urzędnicy i szefowie przemysłu obronnego od dawna przyznają, że sprzęt wyprodukowany w USA — i wieloletnie gwarancje łańcucha dostaw, które towarzyszą kontraktom — jest droższy i dłużej trwa jego dostawa, ale w większości przypadków przewyższa broń wyprodukowaną gdzie indziej" – czytamy
Czytaj też:
Trzecia elektrownia jądrowa w Polsce. Sasin o lokalizacji