„POPIEŁUSZKO” - kontrowersyjny spektakl z Bydgoszczy na scenie warszawskiej IMKI

„POPIEŁUSZKO” - kontrowersyjny spektakl z Bydgoszczy na scenie warszawskiej IMKI

Dodano:   /  Zmieniono: 
„POPIEŁUSZKO” - kontrowersyjny spektakl z Bydgoszczy na scenie warszawskiej IMKI
„POPIEŁUSZKO” - kontrowersyjny spektakl z Bydgoszczy na scenie warszawskiej IMKI 

Wyróżniony Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną w 2012 r. dramat Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w inscenizacji Pawła Łysaka z Teatru Polskiego w Bydgoszczy to trzecia odsłona "Polski w IMCE. Niecodziennego Festiwalu Teatralnego". Spektakle graną będą w sobotę 16 i niedzielę 17 marca.

- To bohater Polaków o różnych światopoglądach – powiedział Paweł Łysak w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". – Walczył nie tylko o wiarę. Ważne były dla niego kwestie wolności i godności. Był bohaterem Solidarności, którą tworzyli również ludzie niewierzący, dlatego Kościół i religia nie są głównym wątkami mojego spektaklu. Sprawa dotyczy nie tylko sytuacji w Kościele, ale kwestii uniwersalnych: światopoglądu, wartości, prawdy i tego, jak żyjemy w naszych polskich wspólnotach. Od początku przyświecała mi myśl, że w latach 80. większość społeczeństwa potrafiła być razem. Ludzie różnych opcji i przekonań brali udział w mszach, spotykali się w kościołach. Łączył nas jeden cel - wolność i demokracja. A kiedy go osiągnęliśmy, nastąpił dramatyczny podział, trwający już 20 lat.

Bilety: rząd I-IV: 100 zł | rząd V-XI: 80 zł, wejściówki - 50 zł.

http://www.teatr-imka.pl/repertuar.html

Oto, co pisała Kalina Zalewska w miesięczniku „Teatr” (10/2012) o dramacie Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk:

Autorka proponuje tam odbycie ostatniej drogi księdza Antypolakowi, na wstępie deklarującemu, że nie chce mieć z męczennikiem „Solidarności” nic wspólnego. Załadowany jednak razem z nim do bagażnika stopniowo zmienia zdanie. Bohater ujmuje go świadomością tragicznej sytuacji i zgodą na swój los: całkowitą przejrzystością swej postawy.

Osobami prowadzącymi ironiczną narrację sztuki są Mordercy, a jedną z ważniejszych postaci jest Prymas Glemp. Dramat wskrzesza bowiem pamięć rozmowy, podczas której skarcił on księdza Jerzego, używając surowych argumentów, mających powstrzymać ewangeliczny zapał, co ksiądz odebrał jako odtrącenie. Konflikt ten urasta w sztuce do naczelnego: autorka portretuje Prymasa, który po śmierci Popiełuszki nękany jest wyrzutami sumienia.

Ważną kwestią jest także dostarczenie księdzu wezwania na przesłuchanie, czego podjął się arcybiskup Dąbrowski, a co otworzyło Służbie Bezpieczeństwa drogę do poważnych szykan. Ten zarzut jest istotny. Przejmuje grozą, pokazując, jak niebezpieczne były wszelkie pertraktacje z państwem policyjnym, które nie mogąc dostarczyć wezwania zwykłą drogą, postanowiło wręczyć je przez ministra, w toku rozmowy dwóch urzędników: państwowego i kościelnego. Wszystko to tworzy wrażenie, jakby autorka oskarżała hierarchów niemal o współudział, bagatelizując rolę innych, bo mordercy funkcjonują w dramacie jako postaci niezależne od swoich mocodawców, choć oczywiście mogła zakładać, że, czytelnik czy widz, ma świadomość tej zależności.

Dramat nie jest więc rekonstrukcją zdarzeń, a wywodem historycznym służącym do rozprawy z kościelną hierarchią. Osadzenie akcji we współczesności zwraca też uwagę na aktualne spory i napięcia. Wprowadzając postać Antypolaka, autorka kreśli obraz państwa wyznaniowego, w którym trzeba być katolikiem. Te specyficzne odczucia wynikają z tego, że Antypolak, w istocie antyklerykał, nałogowo słucha toruńskiej rozgłośni, choć w istocie jej nienawidzi. Dopiero spotkanie z księdzem Jerzym, w trakcie jego ostatniej drogi, pozwala mu tę nienawiść porzucić.

Utwór Sikorskiej-Miszczuk w swej historycznej części dotyka ważnej i niezwykle delikatnej kwestii: konfliktu między Episkopatem a walczącymi o prawdę kapłanami, który rozpoczął się w latach osiemdziesiątych i w pewnym sensie trwa do dzisiaj, a zastanawia ze względu na równoległe, bliskie kontakty kościelnej i państwowej władzy. Dotyczy on istoty państwa czasów Jaruzelskiego, które nie tylko zabijało na manifestacjach, ale też skutecznie intrygowało, „ustawiając” nawet Episkopat. Rzecz ma się bowiem jeszcze gorzej niż w dramacie, skoro po śmierci księdza Popiełuszki Prymas Glemp głosił teorię, wymyśloną niestety w MSW, że zabójstwo księdza nastąpiło wskutek prowokacji wewnątrz obozu władzy, wymierzonej w generała Jaruzelskiego, i dopiero sprzeciw Papieża spowodował, że ją zarzucono, obstając przy ukaraniu winnych. Liczne pytania, jakie rodzi to ukaranie, proces zabójców relacjonowany przez reżimową telewizję – otwierają cały szereg problemów do dziś niewyjaśnionych, które są wyzwaniem dla historyków. Kiedy jednak autorka pisze mimochodem o torturach, jakim poddano księdza, daje do zrozumienia, że nie wierzy w oficjalną wersję zabójstwa. Bo i trudno w nią było wierzyć, a dzisiaj to zupełnie niemożliwe.

Szkoda jednak, że zabierając się za taki temat, Sikorska-Miszczuk postanowiła wycelować przy okazji w ojca Rydzyka, podejmując zarazem dyskusję z antyklerykalizmem, bo oba zjawiska, niezależnie od tego, że istnieją i są problemem, napędzane są w dużym stopniu przez media – zamiast wejść głębiej w problemy lat osiemdziesiątych. Historia „Solidarności” ciągle pozostaje nieznana, pełna tragedii i paradoksów, i bardziej sterowana przez tajną policję, niż skłonni jesteśmy podejrzewać.{{unknown}}

Czytaj także