– Odebrałem to jako przejaw paternalizmu – Macron uważa, że zjadł wszystkie rozumy i występuje w roli nauczyciela. Dlaczego Polska ma z definicji uznawać racje francuskie? Który polski polityk odnosił sie tak do Francji, jak Francja odnosi się do nas? – podkreślał Lisicki. – Może w ogóle przystąpmy do Francji, zrezygnumjmy ze swojej suwerenności, bo to się do tego sprowadza – ocenił.
– To nie Macron wybiera polski rząd, tylko Polacy, w związku z wysokim popraciem dla obecnego rządu, uważam słowa francuskiego prezydenta za bezczelność – mówił Lisicki.
Jak zaznaczał redaktor naczelny "Do Rzeczy" premier Szydło dobrze odpowiedziała Macronowi, ponieważ nie można dawać się pouczać przez prezydenta jednego z europejskich państw. Podkreślił przy tym, że Macron "broni interesów francuskich, atakując interesy Polaków".
Zaznaczył również, że prezydent Francji nie ma prawa przemawiać jako Komisja Europejska i w jej imieniu pouczać Polski. – Nie rozumiem, czemu dajemy Francuzom prawo do tego, żeby reprezentowali Komisję Eurpejską. Sytuacja, kiedy jedno z państw Unii rości sobie prawo, żeby reprezentować tę instytucję, nie jest czymś, co powinniśmy akceptować – dodawał.
Czytaj też:
"Le Monde": Macron wywołuje kryzys dyplomatyczny z PolskąCzytaj też:
Macron krytykuje polski rząd. Jest odpowiedź Szydło i WaszczykowskiegoCzytaj też:
Macron traci poparcie. Ponad połowa Francuzów jest z niego niezadowolona