– Musimy się jeszcze raz poderwać, by spróbować uporządkować sprawy polskie, a może i europejskie – mówił Wałęsa pod bramą Stoczni Gdańskiej.
– Wydawało nam się, że kiedy będzie wolność, to już wszystko będzie ładnie szło. Okazuje się, że nie. Mało tego, okazuje się, że wtedy przeciwnicy "Solidarności" przetrwali do dzisiaj i próbują narzucić nam swoje głupie rozwiązania, które wtedy przegrały – dodał.
Stwierdził też, że "jeszcze trzeba trochę popracować, by Polskę wprowadzić na właściwy rozwój". – W tym porządkowaniu, w tym prowadzeniu, będę chciał brać czynny udział, ale potrzebni jesteście wy, bo ja już trochę się zestarzałem i jestem zmęczony, a więc będę pomagał, ale na miarę swoich sił – zapowiedział były prezydent.
– Głęboko wierzę, że ci, którzy byli z nami wtedy, jeszcze wykrzesają z siebie siły i zawalczymy z tymi, którzy głupoty opowiadają, którzy niszczą polskie zwycięstwo i rozwój – przekonywał Wałęsa.
W czwartek w Gdańsku odbywają się obchody 37. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. Na placu Solidarności będą świętować związkowcy, natomiast tuż obok, przy słynnej Sali BHP, swoją pikietę zaplanował KOD.