W niniejszej sprawie kasacje wniosły zarówno prokuratura (na korzyść i na niekorzyść) jak i pełnomocnik skazanego (na korzyść). Na posiedzeniu w dniu 10 maja br. Sąd Najwyższy, w związku z cofnięciem w kwietniu kasacji prokuratora, postanowił pozostawić bez rozpoznania kasację prokuratora wniesioną na niekorzyść Wojciecha Sumlińskiego. W odniesieniu do Aleksandra L. cofnięcie kasacji wniesionej na korzyść byłoby skuteczne dopiero po uzyskaniu pisemnej zgody skazanego. W związku z tym, 10 maja Sąd Najwyższy rozprawę odroczył, aby prokurator mógł uzyskać zgodę skazanego na cofnięcie kasacji wniesionej na jego korzyść.
Jak udało nam się dowiedzieć w Sądzie Najwyższym, skazany takiej zgody nie udzielił, w związku z czym w dniu dzisiejszym SN rozpoznawał obie kasacje wniesione na korzyść skazanego Aleksandra L. - zarówno wniesioną przez obrońcę jak i prokuratora. Sąd Najwyższy obie kasacje oddalił jako bezzasadne.
W związku z oddaleniem kasacji, prawomocnym pozostał wyrok z 1 września 2016 r. utrzymujący w mocy wyrok sądu I instancji z 16 grudnia 2015 r.
Kasacja
W kasacji, pełnomocnik L. podniósł zarzuty rażącego naruszenia przepisów prawa procesowego mające istotny wpływ na treść orzeczenia, polegające na obrazie konkretnych przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i Kodeksu Postępowania Karnego.
Obrońca stwierdził, że skazanie Aleksandra L. nastąpiło "w przeważającej mierze na niepełnym materiale dowodowym w postaci wybranej części dostarczonych nagrań oraz zeznań L. T. złożonych w postępowaniu przygotowawczym, którego skazany nie mógł przesłuchać w procesie, co przyczyniłoby się do ujawnienia prawdy materialnej". W kasacji wskazano również na zaaprobowanie przez Sąd Okręgowy oceny materiału dowodowego dokonanej przez Sąd Rejonowy, co - w ocenie obrońcy - nastąpiło z pominięciem swobodnej jego oceny, zasad obiektywizmu, prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Podkreślono również, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku sporządzono w sposób lakoniczny, pobieżny oraz nie wystarczająco szczegółowy, nie odnosząc się wyczerpująco do podniesionych w apelacjach argumentów, bez należytego omówienia zasadności bądź bezzasadności każdego z podniesionych przez obrońcę oraz oskarżyciela publicznego zarzutów.
Obrońca powołał się również na aktualny stan zdrowia skazanego, który uniemożliwia odbycie kary w warunkach zakładu karnego.
Dlaczego Aleksander L. nie przesiedział w więzieniu ani jednego dnia?
Aleksander L. do tej pory nie rozpoczął odbywania kary, choć wyrok skazujący go na karę 4 lat bezwzględnego więzienia za płatną protekcję przy weryfikacji oficera WSI zapadł we wrześniu ubiegłego roku.
Jak się okazuje, do zakładu karnego trafiła już nawet dokumentacja Aleksandra L., a on sam został wezwany do stawienia się w nim. Nie doszło do tego, ponieważ już 15 września ubiegłego roku obrońca skazanego złożył wniosek o odroczenie wykonania kary pozbawienia wolności. Wniosek został rozpoznany dopiero 27 stycznia i częściowo uwzględniony. W efekcie tej decyzji, wykonanie kary zostało odroczone o trzy miesiące. W tym jednak czasie do Sądu Najwyższego wpłynęły kasacje obrony i prokuratury. Wraz z nią wniosek o wstrzymanie wykonania kary, do którego przychylił się Sąd Najwyższy postanowieniem z 15 marca. Rozpatrujący wniosek sędzia SN Roman Sądej uwzględnił w swojej decyzji indywidualną sytuację skazanego, "który nie tylko cierpi na wiele poważnych schorzeń", ale także jest w trakcie diagnozowania i leczenia.
Czytaj też:
Prokuratura Krajowa wycofała kasację ws. Sumlińskiego i Aleksandra L.