Komisja ds. wpływów rosyjskich. Jest stanowisko PKW

Komisja ds. wpływów rosyjskich. Jest stanowisko PKW

Dodano: 
Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej podczas wyborów prezydenckich w 2020 r.
Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej podczas wyborów prezydenckich w 2020 r. Źródło:PAP / Paweł Supernak
Państwowa Komisja Wyborcza zabrała głos w sprawie zarzutów wobec uprawnień komisji, która ma zbadać rosyjskie wpływy w Polsce.

W poniedziałek Andrzej Duda ogłosił, że podpisze ustawę o powołaniu państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, która przeszła w Sejmie w ubiegły piątek, po odrzuceniu weta Senatu.

Prezydent zapowiedział jednocześnie, że skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego w tzw. trybie kontroli następczej, co oznacza, że ustawa wejdzie w życie i będzie czekać na opinię TK.

Przeciwnicy komisji uważają, że ma ona służyć do wyeliminowania przeciwników z życia publicznego, w tym ze startu w wyborach.

PKW: Decyzje komisji bez znaczenia dla wyniku wyborów

Radio RMF FM dotarło do stanowiska Państwowej Komisji Wyborczej, która uważa, że kwestie prawa wybieralności określa Konstytucja i Kodeks wyborczy, a nie ustawa o komisji weryfikacyjnej.

Do Sejmu i Senatu nie może być wybrana osoba skazana prawomocnym wyrokiem pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z urzędu, a także osoba pozbawiona przez sąd praw publicznych oraz wyborczych (orzeczeniem Trybunału Stanu).

Ponieważ wszędzie pojawia się orzeczenie sądu, czyli wyrok, a komisja ds. wpływów rosyjskich ma wydawać decyzje administracyjne, to zdaniem PKW decyzje komisji nie będą miały znaczenia jeśli chodzi o kandydowanie i wynik wyborów.

Opozycja protestuje, Departament Stanu USA zaniepokojony

Przeciwko decyzji prezydenta protestuje cała opozycja, która mówi o "końcu demokracji w Polsce" i uważa, że ustawa autorstwa PiS łamie Konstytucję. Przyszłą komisję nazywa "polowaniem na czarownice" i "sądem kapturowym".

Zdaniem przeciwników ustawy jej celem jest m.in. wyeliminowanie z życia publicznego lidera PO Donalda Tuska, stąd nazwa "lex Tusk".

Głos w tej sprawie zabrał także Departament Stanu USA, który napisał w oświadczeniu, że nowe prawo "może zostać wykorzystane dla ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce".

"Podzielamy obawy wyrażone przez wielu obserwatorów, że ustawa powołująca komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do blokowania kandydatów opozycji z pominięciem uczciwego procesu. Apelujemy do polskiego rządu, aby zapewnił, że te przepisy nie uniemożliwią wyborcom głosowania na wybranych przez nich kandydatów oraz nie będą wykorzystywane lub nadużywane w sposób, który podważy legitymację wyborów" – napisano.

Czytaj też:
Komisja Europejska o polskiej ustawie: Nie zawahamy się podjąć natychmiastowych działań

Źródło: RMF 24 / ISBnews / Rzeczpospolita
Czytaj także