Polskie lasy są bezsprzecznie naszym dobrem narodowym, które służy Polakom. Zajmują one jedną trzecią powierzchni (ok. 9 mln hektarów), w 80 proc. są państwowe, co jest niespotykane w UE. Dzięki temu nie poddają się naciskom koncernów i wielkiego biznesu. Polskie lasy są również kołem zamachowym naszej gospodarki. Razem z przemysłem drzewnym odpowiadają za kilka procent krajowego PKB, a łącznie tworzy ok. 400 tys. miejsc pracy.
Niestety, co jakiś czas pojawiają się niebezpieczne pomysły, które mogą doprowadzić do prywatyzacji lasów. W ostatnim czasie takie próby podjęła Unia Europejska. Wystarczy rzut oka na kraje Europy Zachodniej, by zobaczyć, jakie może przynieść to konsekwencje.
Niedawno w Sejmie zakończyły się prace nad obywatelskim projektem ustawy w obronie polskich lasów. Inicjatorzy obywatelskiego projektu ostrzegają przez zakusami UE. Jak wskazują, Bruksela chce "odebrać Polsce prawo do zarządzania polskimi lasami; narzucić unijne zakazy, niszcząc polski przemysł drzewny; wyeliminować polską konkurencję na europejskim rynku; wprowadzić agresywną politykę klimatyczną, wywołując wzrost cen drewna; zakazać wstępu do co trzeciego lasu w kraju". Warto pamiętać, że zaledwie kilka lat temu unijni biurokraci oraz Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej doprowadzili do zniszczenia Puszczy Białowieskiej. Słuchano wówczas argumentów psudoekologów, zamiast słuchać naukowców i leśników, co finalnie doprowadziło do katastrofalnych skutków.
Tym razem Bruksela idzie o krok dalej. Dlaczego UE dąży do przejęcia polskich lasów i co mogłoby się wydarzyć, gdyby to się udało? Czy da się to zatrzymać? W jaki sposób się przed tym uchronić? Na te, ale i inne pytania, odpowiedzą uczestnicy debaty "Czy UE przejmie polskie lasy?" zorganizowanej przez tygodnik "Do Rzeczy".