– Pan Śpiewak, który nie jest reprezentatywny dla ruchów miejskich, bo nawet ze swojego stowarzyszenia wyleciał i to z hukiem, musiałby na początku wyskoczyć z kieszeni PiS-u – powiedział w audycji Jacka Żakowskiego Tomasz Lis.
Stwierdzenie o „kieszeni PiS-u” spotkało się ze stanowczą reakcją gospodarza programu, który zarzucił Lisowi kłamstwo. – To PiS-owska retoryka. Nie rób tak – zaapelował do swojego gościa.
– Zapraszasz mnie, żebym prezentował swoje poglądy, a nie Twoje – odpowiedział zirytowany Lis, na co Żakowski stwierdził, że nie może się godzić aby w jego programie okłamywać ludzi. Na pytanie gospodarza programu, czy ma jakieś dowody, Lis podkreślił, że nie twierdzi, jakoby Jan Śpiewak brał od Prawa i Sprawiedliwości pieniądze. Inaczej jego słowa odebrali inni obecni w studiu goście. – Wycofaj się z tego – znów nalegał Żakowski.
Lis tłumaczył, że Śpiewak „siedzi w kieszeni PiS” w sposób mentalny. – W sposób mentalny prezentuje od lat linię PiS-owską – przekonywał dalej. – Ale co Ty opowiadasz? – dodawał od siebie Żakowski. – To jest człowiek, który ma ogromne zasługi w śledzeniu patologii, która w Warszawie powstała. To, że PiS się od tego w pewnym momencie przyłączył, to jest zupełnie osobna sprawa – tłumaczył gospodarz programu.
Czytaj też:
Michnik: Będę wydawał "Gazetę Wyborczą" w podziemiu