Ustawa wiatrakowa zostanie wstrzymana – podał we wtorek portal Onet. "Projekt dotyczący stawiania turbin wiatrowych ma zostać wyłączony z ustawy zamrażającej ceny prądu i zostanie złożony w Sejmie jako projekt rządowy po przejęciu rządu przez nową większość" – czytamy. Ma to być rzekomo "osobista decyzja Donalda Tuska".
W myśl projektu zgłoszonego przez posłów KO i Polski 2050, dopuszczalna odległość farm wiatrowych od domów zostałaby zmniejszona – do 300 metrów w przypadku zabudowy wielorodzinnej i 400 metrów w przypadku zabudowy jednorodzinnej. PiS ostrzegało, że przepisy umożliwiały wywłaszczanie prywatnych gruntów pod budowę wiatraków.
Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że rząd Donalda Tuska jeszcze nie powstał, a już jest jego pierwsza afera – wiatrakowa. Dodał, że na proponowanych przepisach stracą Polacy, a zyskają lobbyści.
Kontrowersyjny projekt na komisji w Sejmie. Posiedzenie poprowadzi Suski
Tymczasem jeszcze we wtorek rano "Dziennik Gazeta Prawna" podał, że, szlifowanie finalnej treści kontrowersyjnej ustawy cały czas trwa. Plan zakładał, że w środę odbędzie się pierwsze czytanie projektu na posiedzeniu sejmowej Komisji do spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych (ESK). – Biorąc pod uwagę, że komisją kieruje Marek Suski, który poprawkę w sprawie odsunięcia wiatraków o 700 metrów od zabudowań napisał odręcznie na kolanie, spodziewamy się, że będzie awantura – powiedział "DGP" polityk koalicji większościowej.
Gazeta podał, że możliwe, iż w projekcie znajdzie się więcej poprawek poza już zapowiedzianą korektą odległości (projekt mówi o 300 metrach, autorzy chcą ją zwiększyć do 500 metrów). "Połączenie w jednym projekcie przepisów pożądanych z punktu widzenia zwykłych ludzi oraz takich, na których zależy biznesowi, każe zadać pytanie, czy to nie wypróbowywanie prezydenta" – zwraca uwagę "DGP".
Morawiecki nazywa ustawę wiatrakową "lex Kloska"
Twarzą projektu ustawy o zamrożeniu cen energii, w której znalazły się kontrowersyjne zapisy, jest Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050 Szymona Hołowni, typowana na przyszłą minister klimatu.
– To jeden z największych bubli prawnych wyprodukowanych przez ostatnich 30 lat, dlatego domagamy się komisji śledczej, która sprawdzi, kto wpisał te przepisy do "lex Kloska" – oświadczył premier Mateusz Morawiecki.
– Osobiście dopilnujemy, żeby żadne zdanie w tym projekcie nie budziło najmniejszych wątpliwości czy emocji – zapowiedział z kolei szef PO Donald Tusk, kandydat koalicji większościowej na premiera.
Czytaj też:
Dopłaty do energii i wiatraki w jednej ustawie. Co może zrobić prezydent?Czytaj też:
Afera wiatrakowa. Bortniczuk: Fatalny początek nowej większości