"Newsweek" opisuje kulisy rozmów KO, Trzeciej Drogi oraz Lewicy dotyczących podziału stanowisk w nowym rządzie. Zaprzysiężenie gabinetu Donalda Tuska przez prezydenta Andrzeja Dudę zaplanowano na przyszły tydzień. Z kolei w piątek odbyło się pierwsze spotkanie kandydatów na ministrów, pod przewodnictwem szefa PO.
Walka o wicepremierów
Jedną z kwestii spornych w czasie negocjacji miała być liczba wicepremierów w nowym rządzie. Ostatecznie będzie ich dwóch, jednak "PSL zabiegało u Tuska o to, by wicepremier był tylko jeden". "Miało na tym zależeć liderowi ludowców Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi" – czytamy.
– Kosiniak uważa, że Tusk w którymś momencie – może po dwóch latach, może po trzech – zrezygnuje z funkcji premiera i będzie szukał następcy. Wtedy on wejdzie do gry, a jeśli będzie jedynym wicepremierem, z automatu będzie kandydatem na szefa rządu – mówi polityk zaangażowany w rozmowy o nowej koalicji. – To już gra o przyszłość osobistą Kosiniaka-Kamysza – dodaje.
"Zaskoczeniem dla Tuska było to, że Kosiniak zażądał dla siebie resortu obrony narodowej. Wcześniej nie zajmował się armią. W sejmowych kuluarach mówiło się, że raczej będzie łączył funkcję wicepremiera z teką ministra gospodarki, jak Waldemar Pawlak, gdy PSL rządziło w koalicji z PO w latach 2007-15" – opisuje "Newsweek".
– Kosiniak wziął MON, bo uważa, że to będzie wzmacniało jego pozycję. On musi orientować się na Hołownię, bo jednak są jakimś tam duetem. Mocny Hołownia, budujący się na lidera zaufania społecznego, oznacza, że Kosiniak potrzebuje ciężkiej zbroi, stąd pomysł, by został ministrem obrony – wyjaśnia informator.
Tymczasem w sprawie jednego wicepremiera Lewica postawiła weto. Argumentowano, że "skoro zbudowana z dwóch formacji Trzecia Droga ma dwie kluczowe funkcje – marszałka Sejmu i wicepremiera – to i Lewicy, w której skład wchodzą dwa ugrupowania – dawne SLD i Wiosna Biedronia – należy się teka wicepremiera".
Ostatecznie drugim wicepremierem (a także ministrem cyfryzacji), ma zostać Krzysztof Gawkowski.
Czytaj też:
Tajemnicza "choroba" w TVP? Coraz mniej osób pojawia się w pracyCzytaj też:
Wymęczony liderszip