Prokurator Mateusz Hawrus delegowany do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w uzasadnieniu swojej decyzji napisał dosłownie jedno zdanie: "Brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".
Decyzja została podjęta 15 grudnia 2023 roku, a zatem zaledwie dwa dni po ukonstytuowaniu się nowego rządu Donalda Tuska.
Część z osób zaangażowanych w sprawę, w tym samych pokrzywdzonych, nie została nawet przesłuchana, a dziennikarze zwracają uwagę, że w ostatnich latach nie zrobiono nic, aby pchnąć śledztwo do przodu.
Sprawa inwigilacja dziennikarzy
W 2016 roku "Do Rzeczy" opisało sprawę inwigilacji dziennikarzy. Działania służb miały obejmować praktycznie cały dział krajowy "Rzeczpospolitej" – dziennikarzy i redaktorów przygotowujących teksty do druku. Śledzeni byli m.in. ówczesny redaktor naczelny "Rz" Paweł Lisicki, jego zastępca Piotr Gabryel (obecnie naczelny i zastępca naczelnego "Do Rzeczy").
Inwigilowani mieli być ponadto Piotr Skwieciński, Łukasz Warzecha, Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Wojciech Wybranowski, Piotr Gursztyn, Maciej Walaszczyk, Łukasz Zboralski, Sylwester Latkowski, Piotr Nisztor, Jerzy Jachowicz, Michał Majewski czy Bartosz Węglarczyk.
W tym samym roku Mariusz Kamiński przekazał informację o inwigilacji 52 dziennikarzy w latach 2007-2014. Potem Kancelaria Premiera opublikowała nazwiska 37 dziennikarzy, wobec których czynności operacyjno-rozpoznawcze prowadziły Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Śledztwo ugrzęzło
W trakcie śledztwa prokuratura podjęła decyzję o przyznaniu statusu pokrzywdzonych dziewiętnastu dziennikarzom. Chodziło m.in. Cezaremu Gmyzowi i Wojciechowi Wybranowskiemu z "Do Rzeczy", Jerzemu Jachowiczowi, Anecie Stabryle i Igorowi Janke.
W kolejnych latach jednak śledztwo stanęło w miejscu. O wątpliwościach, jakie budzi praca śledczych już w 2018 roku pisał m.in. Wojciech Wybranowski na łamach "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Wąsik: Jeśli będą chcieli nas wsadzić do więzienia, to będziemy więźniami politycznymiCzytaj też:
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. słów Pietrzaka. "Na polecenie Prokuratora Generalnego"