Sasin przed komisją śledczą. "Pozbawia mnie pan prawa do swobodnej wypowiedzi"

Sasin przed komisją śledczą. "Pozbawia mnie pan prawa do swobodnej wypowiedzi"

Dodano: 
Jacek Sasin (PiS)
Jacek Sasin (PiS) Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Były minister aktywów państwowych, polityk PiS Jacek Sasin pojawił się w środę przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych.

W środę po raz kolejny zebrała się sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych. Po godz. 14:00 rozpoczęło się przesłuchanie byłego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Przewodniczący komisji Dariusz Joński poinformował, że zaplanowano je na dwa dni.

Sasin: Pozbawia mnie pan prawa do swobodnej wypowiedzi

– Może pan swobodnie wypowiedzieć się w sprawie będącej przedmiotem badań komisji. Czy chce pan skorzystać z tego prawa? – zapytał Dariusz Joński (Koalicja Obywatelska) Jacka Sasina na początku przesłuchania. – Tak, chcę skorzystać z tego prawa – odpowiedział polityk PiS. Wtedy Joński stwierdził, że oddala wniosek, powołując się na ustawę o komisji śledczej.

– Pan pozbawia mnie w tej chwili prawa do swobodnej wypowiedzi – powiedział Jacek Sasin. – Literalnie posługuję się ustawą o komisji śledczej, która daje taką możliwość. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek torpedował prace tej komisji. Świadek będzie mógł odpowiadać na pytania. Nie pozwolę, by były tu wygłaszane tyrady czytane z kartek – oznajmił Dariusz Joński. Sasin zgłosił odwołanie, które zostało odrzucone w głosowaniu. – Czego się boicie? – pytali posłowie PiS.

Jacek Sasin o organizacji wyborów kopertowych

– Kto wpadł na pomysł, żeby w sposób korespondencyjny przeprowadzić najważniejsze wybory w kraju? – spytał Jacka Sasina przewodniczący komisji śledczej Dariusz Joński. – To pytanie jest złożone, ponieważ proces decyzyjny w tej sprawie był bardzo złożony – powiedział były minister aktywów państwowych i podał nazwisko Adama Bielana, który miał powoływać się na sukces analogicznego głosowania w Bawarii. – Jeśli miał być dotrzymany termin 10 maja, a było to zarządzenie marszałka Sejmu w oparciu o konstytucję, to trzeba było przeprowadzić te wybory – tłumaczył polityk PiS.

– Mateusz Morawiecki wydał odpowiednie decyzje w sprawie drukowania kart do głosowania przez Polską Wytwórnie Papierów Wartościowych. Na premierze ciążył obowiązek konstytucyjny – mówił Jacek Sasin podczas przesłuchania. – Wicepremier Jarosław Gowin nie uczestniczył w tamtym czasie w spotkaniach kierowniczych PiS, bo do PiS nie należał. Wiem natomiast, że spotkania z Gowinem w tej sprawie się odbywały – dodał.

Zdaniem Sasina ówczesna opozycja przyjęła narrację polityczną, by nie przeprowadzić wyborów w konstytucyjnym terminie, ponieważ notowania kandydatki Platformy Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej spadały. – Większość w Senacie posiadała opozycja, która przedłożyła swój interes partyjny nad interes państwa. Niewybranie prezydenta groziłoby chaosem w państwie w tak newralgicznym momencie pandemii koronawirusa – ocenił były szef MAP.

Zapytany, ile kosztowały wybory kopertowe, Jacek Sasin powiedział, że nie pamięta dokładnej sumy, ale przypuścił, że około 65 mln złotych.

Wybory kopertowe

Przypomnijmy, że w maju 2020 r. miały się odbyć korespondencyjne wybory prezydenta RP. Jako powód wskazano epidemię COVID-19. Ostatecznie jednak zrezygnowano z głosowania kopertowego. Wybory odbyły się w sposób tradycyjny.

Na początku grudnia ubiegłego roku Sejm przegłosował powołanie komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Komisja bada, "czy organizacja oraz przygotowanie wyborów doprowadziły do niekorzystnego rozporządzenia finansami Skarbu Państwa".

Czytaj też:
Komisja śledcza. Soboń wygłosił oświadczenie i przestał odpowiadać na pytania
Czytaj też:
Karnowski o pracach komisji: Widzimy, kto zdecydował o wyborach kopertowych

Źródło: YouTube / DoRzeczy.pl
Czytaj także