Takie działanie wydaje się sprzeczne z polityczną logiką, która nakazywałaby mu utrzymać do wyborów europejskich, a nawet przyszłorocznych prezydenckich, względny spokój, a radykalne działania podjąć dopiero po umocnieniu swej władzy. Uchwała sejmowa, której sensem jest zanegowanie ustrojowej pozycji Trybunału Konstytucyjnego, i apel do urzędów oraz sądów, by ignorowały jego orzeczenia – zarówno bieżące, jak i wydane w ostatnich ośmiu latach – są oczywistym przekroczeniem Rubikonu prawnego chaosu i otwartym odrzuceniem konstytucyjnego porządku Rzeczypospolitej Polskiej. Można by długo wyliczać horrenda, z których się składa. Pierwszym i podstawowym jest samo wymyślenie przez rządzących podobnego ruchu.
CHAOS I ESKALACJA
Zgodnie z konstytucją źródłami prawa są w Polsce (w tej hierarchii): konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia. Uchwały sejmowe, obojętnie, czy przyjęte większością zwykłą czy kwalifikowaną, nie rodzą żadnych skutków prawnych i nie mogą rodzić. Nie mogą tego zmienić ani żadne opinie "ekspertów", ani żadne zachęty i wyrazy poparcia ze strony przywódców obcych państw i organizacji międzynarodowych, do których Polska należy. Sejm, który poczuł się władny orzekać uchwałami o statusie Trybunału Konstytucyjnego i jego sędziów, równie dobrze może na następnym posiedzeniu uchwalić np. przejęcie przez zarządy partii koalicyjnych prywatnych oszczędności obywateli, złożonych na kontach bankowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.