Oskarżenie wobec 90-letniego reżysera sformułowała kobieta, która nie chce ujawniać danych. Oskarża go o gwałt, do którego miało dojść w 1973 r. Według niej Polański zaprosił ją do swojego domu, poczęstował alkoholem i zabrał na imprezę. 15-letnia wówczas dziewczyna miała zasnąć, po czym obudzić się w łóżku obok reżysera. Ten podobno żądał od niej seksu. Do stosunku miało dojść pomimo wyraźnego sprzeciwu nastolatki.
Proces w tej sprawie ma się rozpocząć 8 marca 2025 roku. Jak przekazała prawniczka reżysera, Delphine Meillet, Roman Polański zaprzecza anonimowemu oskarżeniu "z całą stanowczością". – Pozew w tej sprawie został złożony w maju 2023 roku w Los Angeles. Roman Polański dowiedział się o wniesieniu skargi przeciw niemu w USA przez osobę, której tożsamości nie zna – przekazała.
Nie jest to pierwsza taka sprawa. To już szóste oskarżenie Polańskiego o przestępstwo seksualne. Tylko jedno, Samanthy Geimer, doprowadziło do skazania reżysera. Polski filmowiec przyznał się do odurzenia i gwałtu w 1977 r. na 13-letniej wówczas Geimer. W 1993 r. zawarł z pokrzywdzoną ugodę, na podstawie której wypłacił Geimer 500 tys. dolarów odszkodowania. W obawie przed tym, że Sąd Najwyższy stanu Kalifornia nie uzna ugody i nakaże aresztowanie, Polański uciekł z USA do Europy.
Od tego czasu nie może wrócić do USA, a sprawa kładzie się cieniem na karierze Polańskiego. Szczególnie, że reżyser oraz jego żona bagatelizują sprawę gwałtu.
Geimer i Seigner w obronie Polańskiego
Ofiara molestowania i żona reżysera – aktorka i modelka – Emmanuelle Seigner bronią artysty w rozmowie z francuską gazetą "Le Point". We wspólnym wywiadzie z kwietnia ubiegłego roku kobiety tłumaczą, że w latach kiedy doszło do gwałtu, sprawy seksu postrzegany były inaczej. – Cała masa nastoletnich dziewcząt w Hollywood marzyła o wylądowaniu w domu Jacka Nicholsona i uprawianiu seksu z pierwszym facetem, jakiemu wpadną w ręce – stwierdziła w pewnym momencie Geimer.
– Za każdym razem, gdy ta sprawa pojawia się w prasie, myślę o tobie i twojej rodzinie, i rozumiem cię. Może to dziwne, ale jest między nami połączenie – wyznała dalej ofiara Polańskiego, zwracając się do Seigner. – To pewnie dziwne, ale jest między nami połączenie – podkreśliła.
Ofiara Polańskiego stwierdziła również, że "Roman odsiedział swój wyrok", a ona nigdy nie czuła się wykorzystana przez reżysera. – Nie każdy biedak, który patrzy na młodą dziewczyną lubieżnym wzrokiem, jest pedofilem – dodała.
Seigner tłumaczyła natomiast, że ona również stała się ofiarą nagonki na Polańskiego, w wyniku czego ucierpiała jej kariera. – Dziś nie proponuje mi się prawie nic. Jakbym stała się radioaktywna, zwłaszcza we Francji – skarżyła się aktorka.
Czytaj też:
Lewica żąda zmiany definicji gwałtu. "Projekt znosi konieczność udowadniania"