Wstrząsające kulisy pracy w RMF FM. Dyrektor odpowiada na zarzuty

Wstrząsające kulisy pracy w RMF FM. Dyrektor odpowiada na zarzuty

Dodano: 
RMF FM. Zdjęcie ilustracyjne
RMF FM. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Dyrektor Informacji w RMF FM Marek Balawejder wydał oświadczenie ws. publikacji ujawniającej rzekome przypadki mobbingu w rozgłośni.

Onet opublikował w poniedziałek obszerny tekst zatytułowany "Szokujące kulisy pracy w RMF FM. Ujawniamy relacje pracowników". Artykuł zawiera obszerny materiał na temat mobbingu, jakiego miało się dopuszczać kierownictwo rozgłośni. Zarzuty dotyczyły m.in. Marka Blawajdera, byłego dyrektora informacji RMF FM. Po południu na jego profilu w mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie ws. publikacji. Dziennikarz podkreślił w nim, że "okoliczności przytoczone w tym artykule nie polegają na faktach, są wyrwane z szerszego kontekstu sytuacyjnego i z pewnością nie mogą charakteryzować jego pracy w RMF FM".

Skandal w RMF. Jest oświadczenie Marka Balawajdera

Marek Balawajder przypomniał, że przed kilkoma tygodniami zakończyło się trwające ponad pół roku wewnętrzne postępowanie wszczęte po zawiadomieniach pracowników działu newsów RMF FM.

"Osoby, których działania doprowadziły do wszczęcia wskazanego postępowania, wykonywały pracę, która została krytycznie zweryfikowana przez ich przełożonych w czerwcu 2023 roku. Zgodnie z procedurą, zakładającą pełną anonimowość tzw. sygnalistów, jak i świadków, w trakcie toczącego się kilka miesięcy postępowania, nie mogłem ani prywatnie ani publicznie wypowiadać się w sprawie, nie miałem dostępu do akt, zeznań świadków ani do jakichkolwiek materiałów, które dotyczyły mojej osoby. Nie zapoznano mnie nigdy ze zgromadzoną w sprawie dokumentacją, nie miałem zapewnionej inicjatywy dowodowej, zostałem jedynie przesłuchany, i to w formie, która nie pozwalała odnieść się w pełni do konkretnych sytuacji, które były przedmiotem stawianych mi zarzutów" – napisał.

Dziennikarz poinformował, że z wniosków postępowania, z którymi został zapoznany wyraźnie wynikało, że "nie stwierdzono stosowania mobbingu, przy jednoczesnym zakomunikowaniu, że naruszone zostały obowiązujące w firmie zasady".

"Sprawa została zamknięta, a ja uznałem, że w tej sytuacji moja dalsza praca w RMF FM powinna się zakończyć, mimo otrzymania propozycji jej kontynuowania, przy założeniu zmiany formuły przyszłej współpracy" – podkreślił.

"Mogę skierować wyrazy ubolewania"

W swoim oświadczeniu Balawajder zapewnił, że przez 12 lat jego pracy na stanowisku dyrektora, żaden z dziennikarzy jego działu nie został zwolniony. Co więcej, każdy z odchodzących uzasadniał swoją decyzję lepszą ofertą pracy. "Kilka osób zrezygnowało, ponieważ w czasie okresu próbnego stwierdziły, że szukały innego zajęcia niż praca rzeczywiście podjęta" – wskazał, po czym zapewnił: "Nikt w tym okresie nie wystąpił do sądu pracy, ani nie zgłosił zarzutów zachowań noszących znamiona rzekomego mobbingu".

"Jednocześnie chcę stanowczo podkreślić, że praca w newsach, w dodatku w największym radiu w Polsce, z jednej strony stanowi źródło zawodowego prestiżu, jest wyzwaniem, daje niewątpliwą satysfakcję, z drugiej strony jednak bardzo często bywa obarczona stresem, presją i napięciem wynikającymi z konieczności nieustającego pozostawania w gotowości. To jest cena, którą wszyscy musimy płacić, dotyczyło to mnie w takim samym stopniu, jak moich podwładnych. Jeżeli ktoś uważa, że jest inaczej, powinien szukać innego zajęcia – jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało" – napisał dziennikarz. Podkreślił, że oczywiście forma komunikacji i jej styl mogą być różne, ale "używanie słów wulgarnych, przekleństw – wbrew tezom zawartym w w/w materiale prasowym – nigdy nie było w RMF FM na porządku dziennym ani nie stanowiło metody w kontaktach interpersonalnych".

Blawajder zapewnił, że nigdy nie używał zwrotów i słów, które mogłyby naruszać godność współpracowników, a także sformułowań odnoszących się negatywnie do osób narodowości żydowskiej. "Nigdy nie uprawiałem krytyki bez powodu, nikt nikogo w mojej obecności nigdy nie wyśmiewał, ani tym bardziej nie zastraszał. Nigdy również w RMF FM nie było czyjegokolwiek przyzwolenia na takie zachowania" – wskazał i zaznaczył, że wszelkie krytyczne uwagi, czasem faktycznie wygłaszane "w ostrej formie" zawsze dotyczyły merytorycznej zawartości przygotowanego materiału.

"Wobec konkretnych osób, które czuły się w takich sytuacjach dyskomfortowo, mogę skierować wyrazy ubolewania, ale jednocześnie chcę wszystkich – a przede wszystkim tych, którzy czuli się dotknięci – zapewnić, że nigdy nie było moim zamiarem, ani tym bardziej celem moich działań, naruszać czyjąkolwiek godność, czy poczucie własnej wartości" – napisał dziennikarz.

"Chcę również zapewnić, że zawsze, do wszystkich osób pracujących w redakcji, odnosiłem się z szacunkiem. Użyte w materiale prasowym zwroty albo w ogóle nie miały miejsca, albo zostały ze złą intencją zmienione, przede wszystkim jednak zostały wyrwane z szerszego, sytuacyjnego kontekstu, dotyczącego zaistniałych wydarzeń. Z pewnością przytoczone w artykule zwroty i uwagi nie były kierowane pod adresem konkretnych osób, w taki sposób, jak to zostało przedstawione przez 'anonimowych informatorów'" – czytamy w dalszej części wywodu dziennikarza.

Balawajder zapowiada "adekwatną reakcję prawną"

Kończąc, Marek Balawajder uznaje okres swojej pracy w RMF FM za najbardziej udany w całej swojej karierze, także dlatego, że pracował tam ze znakomitymi ludźmi, którzy najczęściej świetnie sprawdzali się w swoim zawodzie.

"Nic i nikt tego nie zmieni, zaś działania godzące w moje dobre imię spotkają się z adekwatną reakcją prawną" – podsumował.

Czytaj też:
"Zapier****ć jak Żydzi", "spałaś czy się ruch***ś?". Szokujący materiał nt. mobbingu w RMF FM
Czytaj też:
Politycy KO boją się Mazurka? Zaskakujące doniesienia
Czytaj też:
Mobbing w resorcie cyfryzacji? Wieloletni pracownik miał popełnić samobójstwo

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Facebook
Czytaj także