Rząd szykuje Polakom drożyznę w nowych zmianach podatkowych

Rząd szykuje Polakom drożyznę w nowych zmianach podatkowych

Dodano: 
Elektroniczny papieros
Elektroniczny papieros Źródło: Adobe Stock
Od tygodni przewija się temat zniszczenia branży e-papierosów, jakie szykuje rząd Donalda Tuska. Po długim oczekiwaniu na stronach rządowych pojawił się projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym, który zakłada ogromne podwyżki cen. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Finansów mogą zagrozić nie tylko zdrowiu Polaków, ale i stabilności rynku.

Czego mogą spodziewać się Polacy, jeśli proponowane przez resort finansów zmiany wejdą w życie? Na pewno uderzą one w ich budżet. Podwyżki cen najbardziej odczują palacze alternatywnych wyrobów. Cena e-papierosów w przyszłym roku wzrośnie o 170%. To nieproporcjonalny wzrost w stosunku do innych kategorii. Po raz pierwszy w skali całej UE, a nawet w skali globalnej, Ministerstwo chce wprowadzić podatek w wysokości 40 zł na każde urządzenie do waporyzacji. Oznacza to, że – razem z VAT – ceny e-papierosów wzrosną o 50 zł – z 30 zł do 80 zł.

I tu zaczyna się kolejny problem. Ucierpią na tym nie tylko konsumenci, ale i branża stworzona przez polskie małe i średnie przedsiębiorstwa. Dodatkowe opłaty i podwyżki akcyzy uderzą w legalny biznes i to nie tylko w branżę jednorazowych e-papierosów, ale również tych wielorazowych. To skończy się po prostu likwidacją całej branży, która zatrudnia ponad 10 tysięcy pracowników.

Skąd pomysł na podwyżki? Jak tłumaczą przedstawiciele polskiego rządu, mają one być konieczne ze względu na bogacenie się społeczeństwa. Z kolei planowany podatek na waporyzatory ma na celu eliminację z rynku e-papierosów, co potwierdził wiceminister finansów w rządzie Tuska, Jarosław Neneman.

Nie jest tajemnicą, że rząd szuka dodatkowych wpływów do budżetu państwa. Pytanie, czy na planowanych zmianach faktycznie zyska państwo czy nielegalni sprzedawcy?

Kryzys branży vapingowej

Wielokrotnie przewijały się zapewnienia rządu, jakoby zależało im na prężnie rozwijającym się biznesie w naszym kraju. Tymczasem proponowane zmiany to jawne uderzenie właśnie w ten sektor.

Kiedy przyjrzymy się liczbom, sprawa wygląda na jeszcze bardziej szokującą. Jeśli przedsiębiorca zechce wypuścić na rynek 10 tys. produktów miesięcznie, oznacza to, że przy stawce akcyzy na urządzenia w wysokości 50 zł (razem z VAT) musi wyłożyć dodatkowo 500 tysięcy zł! Przy terminie płatności od kontrahentów rzędu 90 dni zapotrzebowanie na gotówkę sięgnie astronomicznej kwoty 1,5 mln zł.

Proponowane zmiany nie dają więc najmniejszej szansy małym i średnim przedsiębiorcom na kontynuowanie działalności. Nawet jeśli zechcą dostosować się do nowych regulacji, zabraknie im środków obrotowych i będą po kolei tracić płynność. Nowa mapa akcyzowa faworyzuje więc tylko bardzo duże koncerny. Tysiącom ludzi zatrudnionych w branży vapingowej grozi utrata pracy, co pogłębi bezrobocie i osłabi gospodarkę lokalną.

– Planowane podwyżki akcyzy to ogromny cios dla branży. Rząd nie zdaje sobie sprawy z tego, że e-papierosy i waporyzatory to skuteczne narzędzia, które pomagają uzależnionym od tradycyjnych papierosów w rzuceniu palenia – mówi Maciej Powroźnik, Prezes Związku Pracodawców Branży Vapingowej. Jak dodaje, to właśnie zwykłe papierosy są głównym problemem zdrowia publicznego w Polsce, a nie waporyzatory.

Zaznacza, że „drastyczne podwyżki cen zniechęcą wielu palaczy do korzystania z alternatywnych produktów”. – Będą skazani na powrót do znacznie tańszych papierosów tradycyjnych lub na kupowanie nielegalnych produktów w szarej strefie albo sprowadzanie ich ze wszystkich innych krajów UE, gdzie ich cena pozostanie bez zmian – mówi.

– Wierzymy, że przemyślane regulacje i dialog z branżą mogą przynieść korzyści zarówno dla zdrowia publicznego, jak i dla stabilności rynku. Chociaż po publikacji projektu ustawy te nadzieje drastyczne maleją – dodaje Powroźnik.

Powrót szarej strefy?

Kolejną konsekwencją, jaką niesie za sobą wzrost akcyzy na wyroby nikotynowe i tytoniowe, jest przejście do szarej strefy. Pojawia się realne ryzyko, że osoby, które korzystają z elektronicznych papierosów zwrócą się ku tańszym alternatywom z szarej strefy w Polsce lub będą sprowadzać produkty z innych krajów UE. To może spowodować nasilenie nielegalnego handlu, a co za tym idzie kolejne poważne konsekwencje – zagrożenie życia i zdrowia Polaków oraz utratę wpływów do budżetu. Przede wszystkim jednak spowoduje de facto likwidację całej branży, stworzonej przez polskie małe i średnie firmy, pozostawiając pole międzynarodowym koncernom tytoniowym. Czy właśnie na tym zależy rządzącym?

Projekt nowych regulacji budzi obawy o potencjalne konsekwencje społeczne i zdrowotne. Zmiany będą miały znaczący wpływ nie tylko na branżę tytoniową, ale także na sektor rolniczy, gospodarkę i samych konsumentów.

Rząd zasłania się dialogiem z biznesem i społeczeństwem, ale niestety pozostaje głuchy na potrzeby przeciętnych Polaków, których zwyczajnie nie będzie stać na takie produkty po podwyżkach.

Źródło: Związek Pracodawców Branży Vapingowej
Czytaj także