Jeszcze dobrze nie ostygł podpis prezydenta Andrzeja Dudy wetujący ustawę o uznaniu gwary śląskiej za język regionalny, gdy minister edukacji zapowiedziała przyznanie 2 mln zł na ochronę rzekomo zagrożonej śląskiej tożsamości oraz nie mniej zagrożonego „języka śląskiego”. Przypomnijmy, że postulat uznania śląskiej gwary za język jest tylko jednym z punktów programu głoszonego od wielu lat przez środowiska skupione wokół Ruchu Autonomii Śląska i jego akolitów, niekryjących swej proniemieckości skrywanej za wytrychem wielokulturowości. Warto również przypomnieć to, o czym wielokrotnie wspominałem na łamach „Do Rzeczy”, że ponadpółmilionowa grupa deklarująca w ostatnim spisie powszechnym narodowość śląską, wraz z używaniem „języka śląskiego”, nie poparła w ostatnich wyborach samorządowych Ruchu Autonomii Śląska i jego postulatów. Dodajmy również, po raz kolejny, że uznanie „języka śląskiego” jest jedynie jednym z etapów – czego nie kryją środowiska „regionalistów” – na drodze do uznania narodowości śląskiej czy też, dalej jeszcze, autonomii. A może i pełnej niezależności od państwa polskiego? Dwumilionowa dotacja, która popłynie na Śląsk ze znienawidzonej Warszawy, rzekomo uciskającej Śląsk i Ślązaków, na bliżej niesprecyzowane cele, trafi zapewne do organizacji niepałających sympatią do państwa polskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.