Ziemkiewicz określił cały projekt mianem "fiaska", tłumacząc, że gdy angażował się w działalność stowarzyszenia Endecja, nie był świadom, jak skonstruowana jest ta organizacja. Publicysta "Do Rzeczy" tłumaczy, że po pewnym czasie okazało się, iż gdy zaproponował odcięcie się Endecji od bieżącej polityk, to organizatorzy ugrupowania zaczęli długotrwałą obstrukcję, która całkowicie uniemożliwiła jakiekolwiek działania.
"Nie wgłębiłem się w porę w statut stowarzyszenia, które postanowiłem firmować własną twarzą i nie poddałem go stres-testowi, co będzie, jeśli sprawy pójdą źle" – przyznaje.
Ziemkiewicz zarzuca ponadto niektórym posłom zaangażowanym w ten projekt, że z czasem stali się nieformalnymi członkami Prawa i Sprawiedliwości, które nie ma nic wspólnego z tradycją przedwojennej endecji.
Publicysta podkreślił, że nadal uznaje sojusz prawicy wolnościowej, narodowej i antysystemowej (nazywanej przez niego w PIWONIĄ) z najlepszą alternatywę dla rządów PiS, ale przyznał, że w obecnej sytuacji sojusz Pawła Kukiza Janusza Korwin-Mikkego oraz narodowców wydaje się niemożliwy do zawiązania. Ziemkiewicz przeprosił wszystkie osoby, które zraziły się trudnościami, jakie w ostatnim czasie napotkało stowarzyszenie i zapowiedział prace nad nowym projektem.
"Pracuję nad projektem zinstytucjonalizowania swej pozaliterackiej działalność, który, mam nadzieję, będzie w stanie skuteczniej działać na rzecz lepszej Polski, i z góry do udziału w tym projekcie, gdy już dojrzeje, wszystkich zapraszam – poza tymi, którzy chcieliby w nim szukać odskoczni do działalności politycznej" – zapowiedział.