Po miesiącu prezydentury Donalda Trumpa można już uznać, że znakiem firmowym jego polityki jest nieprzewidywalność. Nawet najwytrawniejsi znawcy polityki międzynarodowej tracą orientację, czy to, co w danym momencie głosi gospodarz Białego Domu, to stwierdzony fakt czy tylko buńczuczna deklaracja.
Trump zapowiadał, że Rosja zgadza się na obsadzenie przez siły europejskie misji rozjemczej między Ukrainą a Rosją, ale szef dyplomacji rosyjskiej, Siergiej Ławrow, natychmiast ogłosił, że o żadnym zawieszeniu walk nawet nie ma mowy. Trump najpierw określił prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, jako dyktatora, który rządzi, odwlekając wybory, by potem uroczyście zaprosić go do złożenia wizyty w Białym Domu. W sprawie umowy surowcowej zUkrainą raz padają deklaracje, że wszystko jest niemal gotowe, a potem wybrzmiewa dementi Zełenskiego, że zanim dojdzie do podpisania umowy, musi on usłyszeć realne gwarancje bezpieczeństwa.
A jednocześnie nie można zaprzeczyć, że Trump bywa skuteczny. Jeszcze przed objęciem urzędu doprowadził on do porozumienia między Hamasem a Izraelem i przy wszystkich problemach, które występują na Bliskim Wschodzie, zwalniani są więźniowie po obu stronach konfliktu. Tak samo w sprawie umowy dotyczącej cennych surowców Ukrainy republikański prezydent zmusił jednak Zełenskiego do współpracy.
Jednakże niecierpliwość Trumpa i jego dość pochopne przechwałki, że „zakończy wojnę na Ukrainie w tydzień”, nadają mu pewien rys blagiera. Co więcej, czynią go niewolnikiem rosyjskich klisz propagandowych na temat okoliczności wybuchu wojny na Ukrainie. Negocjator Waszyngtonu Steve Witkoff powtarza rosyjską wersję, że wojny nie sprowokowali Rosjanie, że konflikt wybuchł wskutek dążeń Ukrainy do NATO, a taki rozwój wydarzeń był oczywistym zagrożeniem dla Rosjan. Jeszcze gorsze efekty dla wizerunku USA miało weto w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, które postawiło delegację Stanów Zjednoczonych w jednej linii z dyplomatami Rosji, Chin, Kuby czy Iranu – krajów zaliczanych jeszcze nie tak dawno przez Waszyngton do tzw. osi zła.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.