W RZECZY SAMEJ || Obserwuję sytuację na Węgrzech z mieszanymi uczuciami.
Z jednej strony bierze mnie złość – patrząc na poczynania Viktora Orbána, widzę bowiem, co mogła była zrobić polska prawica, będąc u władzy, gdyby nie dała się skutecznie zastraszyć i sparaliżować przez Brukselę. W efekcie tam, gdzie premier Węgier faktycznie stał się przywódcą prawdziwej konserwatywnej kontrrewolucji, w Polsce mieliśmy rządy frazesowiczów i gadułów. Ale z drugiej strony, śledząc jego poczynania, trudno nie odczuwać podziwu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.