Pojęcie społeczeństwa obywatelskiego karierę zaczęło robić w latach 90. Wyidealizowany obraz społeczeństwa aktywnych obywateli, który nam serwowano – a do którego nawiązywała przecież swoją nazwą także założona w 2001 r. Platforma Obywatelska – zakładał, że ludzie wezmą sprawy w swoje ręce. Że poprzez swoją obywatelską aktywność, inną niż stricte partyjna, będą wpływali na rzeczywistość. Emanacją społeczeństwa obywatelskiego miały być organizacje pozarządowe, czyli tzw. trzeci sektor. W świecie idealnym obywatele bardziej zainteresowani życiem publicznym mieli dzielić swój czas pomiędzy pracę, życie prywatne i aktywność obywatelską właśnie. Ta miała polegać na zmienianiu zarówno najbliższego otoczenia, jak i działaniu na rzecz różnych ważnych spraw na centralnym poziomie. Organizacje pozarządowe (NGO) miały się stać partnerem dla władzy, która miała z nimi konsultować i uzgadniać znaczną część swoich decyzji i pomysłów.
Był jednak problem: organizacje pozarządowe do swojego funkcjonowania potrzebowały pieniędzy, a Polacy przez długi czas nie byli ani wystarczająco zamożni, ani wystarczająco chętni, żeby fundować im funkcjonowanie z własnych kieszeni. Od czego jednak są zagraniczne fundusze i pośredniczące w ich rozdzielaniu polskie struktury, takie jak Fundacja Batorego? Zagraniczne rządy szybko tę lukę wykorzystały, doskonale rozumiejąc, jak znakomite narzędzie wpływania na życie w Polsce mają w rękach. Z czasem pojawiły się również pieniądze od polskiego państwa, dystrybuowane w postaci dotacji w programach wsparcia. Oraz oczywiście 1 proc., a następnie 1,5 proc. podatku. Organizacje pozarządowe, szczególnie w niektórych dziedzinach i o jasnej orientacji ideologicznej, zaczęły być tłustymi kotami.
Krezusi na froncie ideologicznym
Raport Stowarzyszenia Klon/Jawor z 2021 r. o organizacjach pozarządowych stwierdzał, że przeciętny roczny budżet takiej organizacji w 2020 r. to zaledwie 26 tys. zł, ale nie ulegajmy złudzeniom: to średnia (w dodatku z kiepskiego okresu pandemii, ale nowszego pełnego raportu na razie nie ma). Aktywa łączne Fundacji Batorego na koniec 2022 r. wynosiły prawie 212,5 mln zł. Koszty podstawowej działalności operacyjnej to prawie 63 mln zł.
Znacznie mniej zamożna, ale przecież nieuboga, jest Fundacja Viva!, zajmująca się realizacją fanatycznie prozwierzęcej agendy. Jej aktywa na koniec 2022 r. wynosiły łącznie 9,3 mln zł. Koszty działalności statutowej to blisko 15 mln zł.
Są zatem krezusi i są też biedniutkie organizacje ledwo wiążące koniec z końcem.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.