Prawie miesiąc temu opisywałem dyskusje wokół inicjatywy eurodeputowanego Koalicji Obywatelskiej Łukasza Kohuta, który organizuje akcję na rzecz zachowania grobu Ernesta Wilimowskiego. Kohut wzywa, by dość wysoką sumę – 20 tys. euro – na zabezpieczenie nagrobka w Karlsruhe w RFN wypłaciły wspólnie Polski Związek Piłki Nożnej i niemiecki Deutsche Fussball Bund, oczywiście przy współudziale kibiców Ruchu Chorzów – niegdysiejszego klubu Wilimowskiego. Inicjatywa ta stała się przedmiotem gorącej dyskusji. Owszem, Wilimowski był jednym z najlepszych futbolowych reprezentantów Polski przed 1939 r., ale po pokonaniu Polski przez hitlerowców zgodził się na przejście do reprezentacji piłkarskiej III Rzeszy. Już w trakcie wojny wyjechał do Niemiec, w ich zachodniej części żył po wojnie i w końcu zmarł w 1997 r.
W moim tekście zwróciłem uwagę, że gloryfikatorzy Wilimowskiego z Górnego Śląska z ogromną satysfakcją przyjęli obronę reprezentanta hitlerowskich Niemiec, z którą wystąpił Dawid Malcherek, członek rady politycznej Ruchu Narodowego, który jednocześnie przedstawia się jako jeden z liderów Konfederacji na Śląsku. Wskazałem, że Malcherek przyznał, iż „epizod Wilimowskiego w kadrze III Rzeszy kładzie cień na jego wybitnej karierze piłkarskiej, ale znając realia panujące w tamtym czasie na Górnym Śląsku i z perspektywy dzisiejszego czasu, nie powinno się oceniać tej decyzji”. W swoim tekście wyraziłem zdziwienie, że polityk ruchu narodowego uchyla się od oceny wyboru narodowościowego znanego piłkarza, podkreślając jedynie jego sukcesy sportowe i abstrahując od oceny jego odstępstwa. Dodałem, że to dobry przykład tego, jak narracja ślązakowska staje się na Górnym Śląsku na tyle powszechna, że nawet osoby nawiązujące do polskiego ruchu narodowego zaczynają tam przyjmować logikę prezentowaną przez Ruch Autonomii Śląska.
Malcherek odpowiada
Dawid Malcherek zareagował na moją krytykę wpisem na platformie X. Oto jej treść:
„W [...] »Do Rzeczy« pojawił się artykuł Piotra Semki poświęcony osobie Ernesta Wilimowskiego, w którym autor przytacza także moją opinię [...] na temat tej postaci. Redaktor Semka pisze o mnie, że uchylam się od oceny lukratywnej kariery w sporcie III Rzeszy oraz przyjmuję narrację środowisk ślązakowskich. Co moim zdaniem mija się z prawdą. W tym kontekście należy przede wszystkim przedstawić realia, które panowały na Górnym Śląsku podczas II wojny światowej. Były one odmienne od tych obowiązujących w Generalnym Gubernatorstwie. Górny Śląsk po kapitulacji dekretem Hitlera został wcielony do III Rzeszy, a jego mieszkańcy w zdecydowanej większości zostali wpisani na volkslistę i zmuszeni do jej podpisania, co skutkowało uznaniem ich za niemieckich obywateli. Co za tym idzie, nakładano na nich przymus wstąpienia do Wehrmachtu. Odmowa podpisania volkslisty groziła konfiskatą mienia i deportacją do obozu koncentracyjnego, zaś rezygnacja ze służby w Wehrmachcie często karana była natychmiastową śmiercią i represjami wobec najbliższej rodziny. Z tej perspektywy sugestie, jakoby Wilimowski przyjął lukratywną ofertę reprezentowania III Rzeszy ze względu na popularność i honoraria z tego płynące, wydają się mało eleganckie. W swoim wcześniejszym komentarzu wskazałem, że jest to postać tragiczna. Określenie to charakteryzuje osobę, której każda decyzja będzie niosła negatywne konsekwencje. W tym momencie warto przyjrzeć się, jakie Wilimowski miał możliwości wyboru:
1) skorzystanie z oferty zmiany reprezentacji, z jednej strony reprezentując zbrodniczy reżim i uzyskując miano zdrajcy, a z drugiej uchylając się od przymusowej służby w Wehrmachcie,